Paluch - Miałem Szczęście lyrics

Published

0 209 0

Paluch - Miałem Szczęście lyrics

Paluch Aha, właśnie tak Miałem szczęście, kolejny raz [Zwrotka 1: Paluch] Ja wyrosłem w miejscu, gdzie nie żyje się na niby Dobrze pamiętam smaki chwil, szczególnie tych parszywych Moje ziomy z tych podwórek to pełnokrwiste pyry Wielu za dzieciaka wpadło w niewłaściwe życia tryby Miałem dużo szczęścia chyba więcej niż rozumu Zawsze szedłem pod prąd i rozbiłem setki murów Zbyt radykalny, często przez to pewny swych decyzji W wielu testach na męstwo nie zawodził mnie instynkt Podpowiadał idź z tym, gdy spotkałem miłość życia Wtedy pokochałem miłość, pielęgnuję ją do dzisiaj To wiele zmieniło forma duchowa jest wyższa Wiem dobrze gdzie podążać, wiem gdzie ma swoją przystań Ja miałem szczęście mogłem dzisiaj być gdzie indziej Dusiłbym się życiem jak klaustrofobia w windzie Będę uśmiechniętym gościem kiedy śmierć po mnie przyjdzie Bo nie sprzedałem wartości, nigdy nie bałem się myśleć [Refren: Paluch x2] Miałem szczęście umiem w dzień zamieniać noc Z cudzej nienawiści robić swoją broń Doszedłem tu, gdzie jestem, nie odejdę stąd A wtedy, kiedy trzeba, do przodu idę pod prąd [Zwrotka 2: Paluch] Nie płaczę za hajsem, ziomuś to tylko papier Każdy milioner zdechnie, zdrowia nie kupi żaden Ci, co tylko o tym myślą zamienią się w kamień Jak jesteś kozakiem, to zdrowie na pieniądze zamień Kurwa miałem szczęście, mogłem wyrosnąć na zjeba Który przelicza ziomów, gustuje w bogatych kolegach Jeśli jesteś moim ziomem nie wystawię Cię na sprzedaż Ale oddam Cię za darmo, jak Twe życie to jest giełda Jestem głosem bloków, mocno czuję ich poparcie Spośród tysięcy chłopów łapię największy zasięg Zapraszasz mnie do Twego domu, wjeżdżam z czystym przekazem I rok po roku ziom jarasz się jeszcze bardziej I nie ważne skąd pochodzisz, i jaki nosisz ciuch Nie chce nawet wiedzieć jak ma na imię Twój bóg Jeśli masz dobre serce, przejdziesz mego domu próg Miałem szczęście, zawsze czułem, kto przyjaciel, a kto wróg [Refren: Paluch x2] Miałem szczęście umiem w dzień zamieniać noc Z cudzej nienawiści robić swoją broń Doszedłem tu, gdzie jestem, nie odejdę stąd A wtedy, kiedy trzeba, do przodu idę pod prąd [Zwrotka 3: Onar] Z przyjaciółmi miałem szczęście mogłem cały czas stać pod blokiem Albo, co gorsze, stać pod monopolem za rogiem Albo, co gorsze na cztery dzielić jedną kromkę Albo, co gorsze zbić już piątkę z Bogiem Życie moim nałogiem, chcę je pić, palić ciągle Zadbaj o kiermany, co się rozglądasz Ważniejsze są jaja czy hajs w spodniach? Czuję przypływ szczęścia, gdy widzę wschód słońca Gdy promień mej skóry każdy milimetr rozgrzewa To co teraz posieję, później będę zbierał Jestem silną jednostką rzuconą na jałowy grunt Osiedle pomaga się wybić, później ciągnie w dół Miałem szczęścia w chuj, w porównaniu do tych innych Pytają ' Onar, co u Ciebie?' ziomuś jestem przeszczęśliwy Więc Jebać derpesję, jebać nieróbstwo, jebać depresję, jebać lenistwo Jebać depresję, jebać co złe, po prostu tej, jebać to wszystko Choć dzisiaj szczęście to deficytowy towar Ja mam go tyle, że mogę trochę Ci schlastlować [Refren: Paluch x2] Miałem szczęście umiem w dzień zamieniać noc Z cudzej nienawiści robić swoją broń Doszedłem tu, gdzie jestem, nie odejdę stąd A wtedy, kiedy trzeba, do przodu idę pod prąd [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]