Paluch - Mam skrzydła lyrics

Published

0 461 0

Paluch - Mam skrzydła lyrics

[Zwrotka 1: Paluch] Dzisiaj mam skrzydła i mogę latać po ulicach nawet pod prąd Nie ma co ukrywać, że czasem ucieczka to jedyna sensowna broń Proszę Ciebie leć ze mną, prosze Ciebie odrzuć złość Toniemy w morzu emocji, choć od zawsze tam szaleje sztorm Chcę dać Ci spokój, Ty daj mi spokój lub dajmy sobie spokój Niech przejdzie niepokój, z syfu natłoku zostanie miłość i pokój życie pode mną wciąż, lecę wyżej tu nie ma obłoków Problemy gdzieś z boku, ja podążam pewnie drogą bez żadnego odwrotu Tutaj nie ma wrogów, to czyste zaufanie Zagłodzoną duszę karmie, moje serce teraz żywy kamień Czuje każde jego uderzenie bardziej, słyszę jak do mózgu morsem nadaje Dlatego dobrze wiem gdzie iść, napędzana nim jest każda myśl Nie mam wątpliwości dziś, to dzięki wam mam pare skrzydeł Nie czuje zmęczenia, ból mnie napędza, już dawno z nim się zaprzyjaźniłem Jeden z niewielu kumpli, który będzie ze mną aż do grobu To znak, że żyję i jeszcze czuję choć nie leci ze mną przy moim boku [Refren: Kali] Dzisiaj mam skrzydła, ponad syfem się unoszę tam Bezgranicznie Oddany, Bez Strachu, w Niebo jak Ikar Bez piór, bez szans, bez paszportu do raju bram Bez spiny, bez poczucia winy, bez liny ratunkowej, bez ran Bo ja chcę lecieć wyżej, lecieć wyżej, lecież wyżej znów Ja chcę lecieć wyżej, lecieć wyżej, lecież wyżej znów pod wiatr, pod wiatr, pod wiatr Frunę nim spadnę od lat, od lat, od lat, skrzydła mam łatwopalne [Zwrotka 2: Paluch] Znowu siedzę sam i walczę ze sobą by nie wypić choć kropli Pokonać ten stan i poczuć na trzeźwo ile w sobie mam mocy Ja wiem, że to znasz i tak jak mnie dopada Cię w samotności Myśli ranią jak pocisk, znikają zalety, zostały słabości Wtedy rozkładam skrzydła, jak miejski turysta zwiedzam podwórka Tu panuje bezbronna cisza i każdy krzyk jak bardzo jest krucha Największy problem zanika, a muzyka to szepty wiatru w uszach A może to gra moja dusza, nawilża umysł w którym panuje susza Do niczego nie zmuszam, leć ze mną dalej w piękne, nieznane Odchodzi gdzieś zamęt, wraca spokój, cichnie wszelki lament Jak daleko stąd już jesteś ze mną, pochłonięty tym stanem na amen Nieludzki haj niech zostanie, niezmienny jak po śmierci testament życie to dar, jestem jego fanem, od urodzenia obdarzony tym darem Wracam do życia nad ranem, oczyszczony, gotowy na walkę Znowu mam równowagę, siłę, jestem emocji panem Wewnętrzna zgoda, opanowanie, ponownie tworzymy ten tandem [Refren: Kali] Dzisiaj mam skrzydła, ponad syfem się unoszę tam Bezgranicznie Oddany, Bez Strachu, w Niebo jak Ikar Bez piór, bez szans, bez paszportu do raju bram Bez spiny, bez poczucia winy, bez liny ratunkowej, bez ran Bo ja chcę lecieć wyżej, lecieć wyżej, lecież wyżej znów Ja chcę lecieć wyżej, lecieć wyżej, lecież wyżej znów pod wiatr, pod wiatr, pod wiatr Frunę nim spadnę od lat, od lat, od lat, skrzydła mam łatwopalne