[Verse 1: Łona] Na przejściu dla pieszych stoją grzdyle Myślę, czy los pomoże im na tyle, by mogły na ludzi wyleźć Czy wyjdą na coś, czy odejdą z niczym? Czy w ogóle przejdą na drugą stronę tej ulicy? (Do chuja, pytam!) Martwię się, jestem w kropce Choć to nie moje dzieci tylko w ogóle jakieś obce Nie znam ich, ale są przecież wyższe dobra Jak to, czy każde ma na tornistrze odblask Zobacz, coś mi się nie podoba ten szkrab Czy on na boga ma dietę bogatą w wapń? Czy też wpierdala wciąż batoniki ukradkiem? Eh, jakże ja się martwię o tę dziatwę Jak beztrosko dziś dłubią w nosach Choć jutro je pokryje gruby osad Choć od jutra po sam pas w mętnym pyle O, przedmiotem mojej troski są te szczyle [Hook: Łona & Paco] Co to będzie z tymi dziećmi? Co to będzie z tymi dziećmi? Co to będzie z tymi dziećmi? Uuu, martwią nas podopieczni Co to będzie z tymi dziećmi? Co to będzie z tymi dziećmi? Co to będzie z tymi dziećmi? Uuu losie, ty tę wiedzę daj mieć mi [Verse 2: Paco] Już od jakiegoś czasu, wierz mi, martwią mnie ci nasi podopieczni Powoli sam już zaczynam wierzyć w te opowieści Że system edukacji to się chyba na nich zemścił Przecież nie są niegrzeczni, czy tam źli, łysi lub niebezpieczni Losie pozwól mieć mi tę wiedzę Gdy nocą w świetle księżyca siedzę jak Lecz Pro I zastanawiam się, czy na pewno z tych naszych błędów wyjść będzie im lekko? Czy będą wielcy, pijąc to mleko? Czy jedzą trzy posiłki dziennie a nie chipsy bekon? Czy garbią się na lekcjach wyginając kręgosłupy jak gekon? Czy, do cholery, mają gdzie pokopać w piłę? Czy dobrze władają kijem baseballowym? Czy tym dzieciakom ktoś wreszcie zaszczepi ten progres do głowy Dając im przy tym darmowy sok wieloowocowy? Mamy powody do zmartwień Ostatni dzwonek dla tych przegranych na starcie Dla tych szczeniaków, co zamiast siedząc nad książkami, spędzają czas przy bluntach Tłucząc się po parkach, pierdolą nadmiar obowiązków Gdy w grę wchodzi kwestia rozjebania kilku ławek i kiosków Mają dość już tych paru klas, tego świata, swoich starych i nas Tylko ten jeden fakt martwi mnie cały czas Co z nimi będzie mimo tej siły bez szans? [Hook] [Verse 3: Łona] Ogarnia mnie smutek Gdy widzę, że te dzieci są za lekko ubrane i równie źle obute A później trute tranem i do przychodni biegiem Gdy słupek stanie na 38 comma 9 Ziomuś, nie chcę cudów, wystarczy by nie piły na umór I nie paliły za dużo tych szlugów To nie tak wiele dla tych niecnot A dla mnie wszystko, bo jak na razie martwię się jak dziecko