[Verse 1: Bisz] Czas spokoju sprawił, że ludzkość zasypia Wygodne życie, nie ostre zasady zanik prawdy-vanitas Bóg w nas dawno temu przestał oddychać A wewnętrzny wróg trzyma nas w zgubnych nawykach Nikt już nie pyta o sens pracy - jest nią hajs Nikt nie pyta o sens życia, bezkarnie mordując czas Nikt nie pyta o sens, bo odpowiedź przekreśla Nieświadome życie, złudzenia, pozory szczęścia Jest tak, pozamykane oczy, uszy, a nosem ścieżka Prowadząca pędem owce na krawędź szaleństwa - męka Ukrywając ich tylko tępy śmiech, brat pod płaszczykiem blichtru nie ma serca POKÓJ?! Nie za taki pokój ginęli Ci co przed nami Granic swej wolności bronili karabinami Dziś niewola ma inną formę, lecz cel ten sam Zrobić z ciebie nieszkodliwą górę mięsa! [Hook: Bisz & Kay] Pozwolisz? Nie! Pozwolisz? Nie! Pozwolisz? Nie! Pozwolisz? Ucz się kurwa, lub budź się w śród mas Jako trup brat, bo zabijanie dusz trwa wokół nas Pozwolisz? Nie! Pozwolisz? Nie! Pozwolisz? Nie! Pozwolisz? Bań pralnia trwa od szkół po grób I trwać ma póki jest opłacalna Jest nie dla nas brat nie Nie dla nas brat nie Nie dla nas brat nie Nie dla nas brat, nie to... [Verse 2: Bisz] Czas wojny, zrywam maski z jap pół strzałem Rzeczywistość wychodzi na jaw Nie chciałeś mieszać się w nic, ale dziś musisz wybrać szale Masz pięć sekund, przed oczami rząd luf ,za plecami ścianę Zwykle wybierałeś film w kinie, ciuch w sklepie, drink w barze Dziś wybór to iść w piach lub żyć dalej Wolność to nie dziecko w sklepie z cukierkami Ale gniewny Bóg, który żongluje konsekwencjami Zza potłuczonych witryn przerażone twarze manekinów, klosz pękł Odchodzi w niepamięć w parę minut, cały kompleks,form, obyczajów i konwencji Śmiercią karany nie znany przed chwilą grzech indolencji WOJNA! Nie zobaczysz ofiar na ulicach-rozgrywa się w głowach W których pomału kona świadomość życia Chęć bycia czymś więcej, niż skarmiony populizmem zombie Oprzytomniej ! Oni chcą byś tak skończył ! [Hook: Bisz]