Strzelały ognie z suchych szczap I dymił w kotle smolny war Lecz widać kogoś było brak, Bo diabeł smutną minę miał. Wtem nagle w cieniu dostrzegł mnie, Poczułem, że jest bardzo, bardzo źle. Pomknąłem z trwogą w ciemny las, Tratując bagna lepkie mchy, Lecz w biegu tym nie miałem szans, On gnał tuż za mną szczerząc kły. I wtedy zawrzał we mnie gniew, Mnie gonisz, mnie, mnie, mnie, mnie? Rozprawy z diabłem nadszedł czas, Rozbrzmiała walka w ciemną noc, Łamanych kości nagły trzask, W ten cios włożyłem całą moc. W piorunach błysku, w stosie szmat, Łamany legł na wróble strach. W piorunach błysku, w stosie szmat, Łamany legł na wróble strach.