[Zwrotka 1] Napisze coś w pięć minut, tyle to czas ma By w pięć minut sensy definiowała kartka W kaskach nas dwóch, budzik na dwustu Siemasz Belfegor, witaj w krainie głupców Zero uwag, trzy setki, hajabuza Gdybym mógł ziom to zapaliłbym szluga Mruga wiązka świateł, wierze wciąż, że się uda Na uspokojenie bluba, myśli miażdżąc Z piskiem przed mazdą, przed nią patrol Za chłystkiem my, rura, wniosek: pierdol policje Dwie paki i szybciej, ospałym miastem Na psy to palcem, za ster wszystkie myśli i uwaga I znów 3 0 0 K M na zegarach, mknie biała strzała Poczuj hałas, daj na opór manetki Czujesz strach?! Wrzuć na spokój tabletki Na polu nawierzchni, rządzą milimetry pajac Bo od szczekania to zrobił ci się zajad Mijamy zajazd, sekunda ma w ścierwo stacja I kolejnego kundla rotacja Jak pod Mariotem na kurwach znów gnamy trzysta Za nami policja a my zwiększamy dystans Bo nie zatrzyma nic nas w drodze do raju Gdzie pełno kajut, nie czaruj bo dosyć już szamanów [Zwrotka 2] A gdybyś miał się urodzić po raz drugi Dostałbyś tą drugą szansę Co byś zrobił ?! Jak byś żył ?! Jak wyglądałaby dla ciebie sprawa najważniejsza Człowieczeństwo Nie wiem, chce być człowiekiem teraz Mam takie ambicje... Mam ambicje, by być sobą Nie sięgnę po żaden pierdolony zakazany owoc W ulicy konwencji, ci luźni i spięci, słowo Przemija z wiatrem na rzecz nowej kadencji, ponoć Padnę, sam wiem i liczę się z tym Wciąż ćwiczę ten styl, by doskonalić teksty Choć żaden ze mnie Szekspir, pisze pod to co słyszę Z bitem wypływa na ulice liter lite Elite literacką niszczę przez ambicje władcą [?] z cyklem Mikrofonowych bitew, patrz no jak to daleko zaszło Zamiast szacunku chamstwo i te groźby Co drugi groźny jak iwan, gdzie tkwi, wersów kryminał To jeszcze nie koniec poszukiwań, szachownice goniec kiwa Te ulice proszę wybacz, tu silniejszy wygrywa I to na tyle chyba, jak dotąd los nie daje odpocząć Zwłaszcza poliglotom, no bo mowa to złoto, lecz nie białe W imię Ojca, i Syna, Ducha Świętego amen [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]