noon - Jakbym Nie Miał Celu lyrics

Published

0 144 0

noon - Jakbym Nie Miał Celu lyrics

[Zwrotka 1] Zrozumie o czym mowa ten, kto lubi pobyć sam Pusta droga, nikt nie pyta mnie co chwilę jaki plan Lekka noga, średnia prędkość przelotowa taka, by Nie łamać zasad gry, psy lubią tu szczerzyć kły Gdy z mgły wyłaniają się, nie czuję lęku Nie mam obok dokumentów, paczki tłustych skrętów Widzę ich w lusterku, gdy kręcę radio na full Szyby w dół, królestwo na niby, ale prawdziwy król Ciągle żywy, choć mielą mnie tryby machiny Bez dobrej miny do złej gry, nie mam siły Ciężkie rozkminy wgniatają mnie w fotel Jeśli jarasz się hip hopem, nie podążaj moim tropem Nie wódź za mną wzrokiem, bo chcę zgubić ogon To nie pogoń za przygodą, styka to co mam za sobą Nie pościg za nagrodą, znów puszczam kierownice Zrobię postój gdzieś nad wodą, nim wrócę na ulicę [Refren] Wiesz jak jest, taki do miasta wypad Porą, gdy już światła dnia zgasną Popatrz, wokół obłuda, wokół obłuda Wiesz jak jest Jeżdżąc furą delektuję się wiatru bryzami (popatrz) Smutek nad miastem jak pegaz Każdy za czymś goni, przed czymś ucieka [Zwrotka 2] Zmiany zachodzą zbyt prędko, ponoć umyka mi piękno Powinienem zwiększyć tempo czy na wszystko machnąć ręką Nie ma miedzy nami chemii Choć żyjemy obok siebie każdy siedzi w swej pustelni Krążę po Eternii, szukam super-bohaterów Mimo że są nieśmiertelni, nie zostało ich zbyt wielu Nie mam z tym problemu, jeżdżę jakbym nie miał celu Ludzie w dzień się nienawidzą, nocą pieprzą po bożemu Dziecko zmierzchu PRL-u, produkt nowego systemu Który dla statystyk chciałby zamknąć nas w więzieniu Spędzę czas w odosobnieniu, pokonując zakręty Próbuję złożyć w całość wątki porwane na strzępy Wpadam w odmęty własnej bani Stary mechanizm, wojna z myślami Efekty skomplikowanych an*liz Podróż do granic psychiki, sięgam po kluczyki I nic nie rozprasza mnie, jadę gdzie chcę, nie gadam z nikim [Refren] Tekst - Rap Genius Polska