[Refren: Te-Tris] Zanim powiesz do mnie underground Pomyśl dobrze czy jesteś w nim Bez pokory, tylko zostaniesz tam Nigdy nie będziesz gotów, żeby na scenę wyjść [Zwrotka 1: Te-Tris] Dosyć o podziemiu, nie próbuj mi sadzić bajery Siedziałem tam dłużej nic całe wasze quasi kariery Wiem jak sadzić cyphery, rzucić ciary na plery Bez skandali, to wypadkowa pracy i wiary, pojęli? Przeżyj to jak ja, to mały problem Masz milion linijek o sobie, żadnej wiarygodnej Zajrzyj w portfel, zakwestionuj co noszę w sercu Skurwysynu, mam dla ciebie osiem wersów Cwani natręci, stale nadęci Mogę zaręczyć, było takich tu na pęczki Karierowicze, twory nowo i dysko podobne Nie wiedzą co jest dobre, chwycą to co modne Oponenci, dick riderzy, pretendenci Przez dekadę prześwietliłem wasze szczere chęci Jestem Te Tris, zanim coś chlapniesz w nerwach Z klapkami na oczach, twój szczyt to kapcie w zębach [Refren: Te-Tris] [Zwrotka 2: Pogz] Byłem tam wystarczająco długo, wiem, że nie zaprzeczą Ale to już nie mój problem, ciągle mylą start z metą Pępowinę czas przeciąć, nawet jak będzie bolało I tak niosła głównie zawiść i przemoc, żałość Niektórzy krzykną olać system Mam im wierzyć? Mylą gwiazdorstwo z profesjonalizmem Każdego ponad bandy w dół, dobić bardziej Sukces to nie ciężka praca, to cwaniacy, kombinacje Większość rapu w Polsce to lata nędzy Co to za artysta, któremu fan wyznacza trendy Nie chcą wnikać nowe prądy, nie dziwne, bo horyzonty Mają węższe od moich spodni Ty odbij, schowaj wreszcie swoje chore jazdy Twoja strefa komfortu jest mniejsza od twojej czaszki Mój świat to nie twój, pora zczaić to Zjadłeś encyklopedię ale najwyżej własny tom [Refren: Te-Tris] x2 [Tekst - Rap Genius Polska]