Nerwus - Cisza lyrics

Published

0 132 0

Nerwus - Cisza lyrics

[Zwrotka 1] Zwykle zaczynasz tym, że nie chcesz ich ranić, chuj W te błahe sprawy już, nie puszczasz pary z ust Przecież sam nie jesteś idealny lub Nerwy ze stali gdy puszczają Ci już I czujesz, że mógłbyś zabić ją tu, a jednocześnie Tak nie chcesz jej stracić, że znów chcesz tylko wrócić do stałych ról Więc dławisz w sobie samym ten ból I gryziesz się w język, nim wypowiesz kilka nieprzemyślanych słów Lub gdy 4 ściany znów sprawiają, że zalewasz się łzami i Nie chcesz obarczać problemami ich, bo sam nie lubisz, jak ktoś się żali Ci I nie chcesz mówić nic, że boisz się, że nie dasz rady, nikt Przecież prócz Ciebie nie powinien wiedzieć, jak bardzo czujesz się słaby w tym Lub kiedy nie chcesz wybaczyć im Bo przecież nie Ty żeś to schrzanił i nie chcesz wystawić im Tej dłoni na zgodę pierwszy, mimo że brak Ci ich Zwykle nie mówisz, jak brak Ci ich i jak są ważni, i nie chwalisz ich I komplementy znów zostawisz dla tych tanich siks, by wziąć którąś do chaty dziś Tych którzy są przy nas latami, tych Nie doceniamy lub nie dostrzegamy już potrzeby, by mówić im, jak każdy z nich Wiele dla Nas znaczy. Ty, przecież się znamy tyle lat! A z drugiej strony ilu byś spławić chciał A oni za nic nadal nie skumali, jak ten cały czas Unikasz ich i chciałbyś raz powiedzieć im: "spierdalaj" Tak, by dali spokój, ale nie potrafisz tak, nie jesteś taki Tak jak i nie odmawiasz, gdy dzwonią, żebyś się zjawił tam (choć z nami chlać) czujesz ten nacisk, a miałeś coś zrobić z życiem A nie zawalić wraz z nimi kolejny weekend I gdy dasz ciała tak, że sumienie pali Cię Ale grzęźnie w krtani gdzieś głupie przepraszam Jakby to miało wręcz zabić Cię, nie powiesz prawdy, nie łatwiej zakończyć to, co między Wami jest Byle pretekst się nada, byś nie przyznawał się do własnych błędów I za nic nie chcesz, by wiedzieli, jaki jesteś Po co masz tłumaczyć, że starasz poprawić się, jak łatwiej Kłamać i marzyć, że możesz ich nabrać i sprawić, żeby Uważali Cię za kogoś więcej Mówienie prawdy tak przeraża Cię Bo Twój oparty na kłamstwach świat zawali się Bo musiałbyś coś robić zamiast udawać, że... Jestem za tym. Zburz to i przemyśl, zanim znów Powietrze zaroi się od przemilczanych słów Zanim wybuchnie i przekreśli więcej niż kilka niewartych głów Mów, nim niewysłuchany głos przerodzi się bunt Ja już wybrałem swoją drogę... Przerywam Ciszę One two [Zwrotka 2] Nie ufam w bliskość przez Was od tak dawna już Zbyt silnie pamiętam ten nagły brak wsparcia, chłód Od wspólnych splifów i czystej gdzieś na tych ławkach tu Aż rap coś zmienił i czułem się sam, kładąc na kartkach tusz Jak spytać kogoś, czemu nie wspiera Cię To taka słabość, nie stać mnie było na tą szczerość, nie Wolałem zniknąć w ciszy, teraz dopiero chcę Rozliczyć ten żal, więc muszę to w końcu wykrzyczeć: Kurwa, potrzebowałem Was! Uczyłem się pisać, rapować, nagrywać, kraść pętle Bez ani jednej wskazówki - w czasach, gdy kulał Internet Jakbyś grzał wodę w tym czaju na gazie Wyparowała mi pewność siebie na diecie złożonej z żalu i marzeń Dziś mam jej tyle, że - czym byś nie chciał jej zagrzać - licz się z tym, że prędzej od razu to zgaszę 8 lat wyzbywałem się lęku przed tym, że zaraz znów kogoś stracę Ale już koniec z tym, wyrzucam żal i mówię, co czuję, Ci Nie bacząc na to, czy znikniesz, bo drugi raz naiwnie Nie będę myślał, że są przy mnie ci Co mają dla mnie więcej drwin niż wsparcia. Pierdolę te Ciągłe ataki, zarzuty i teorie, dlaczego wszystko, co robię, jest złe Raz już przestałem ufać sobie przez nich, więcej Nie chcę mieć za bliskich tych, co sprawili, że ciężej Mi było być sobą przy nich niż obcych... wycieram tę przeszłość jak kurz Nie pytaj mnie już, czemu odszedłem z FP, bo teraz też wiesz to już Te dawne szpile już nie bolą mnie w ogóle, ale to, że wyszedłeś, jak Zacząłem grać solo koncert, Puoć? tak cieszyłem się, że w końcu będziesz tam Byłeś pierwszym, co pomógł mi wejść w ten świat I gdyby nie to, byłem już gotów, by, kurwa, przemilczeć ten track [Bridge] I zostałaby ta cisza, i wy, i ja, dokąś znów sam niosąc ten żal z sobą Pierdolę, wolę ten czas dotąd zostawić tu jak za gablotą I to choćby wraz z Tobą, jeśli nie umiesz lub nie chcesz już na nowo Przy mnie stać obok. Masz u mnie czyste jak łza konto Ale ci, co znów mnie zawiodą, niech zapomną że kiedykolwiek jeszcze przemilczę coś... Mam to za sobą, niech zapomną, bo... [Zwrotka 3] Po drugiej stronie membrany nie siedzi ksiądz, co rozgrzeszy mnie Są tylko fani, hejterzy i ludzie, do których mówię rzeczy te M., jestem Ci winien siódmy rok prawdę i kredyt ten Spłacam, w numery te kładąc siebie na zawsze już bez żadnej ściemy A wtedy nieprawdą było, że ta miłość zgasła, ale przed tym dzień Jak głupi szczyl chciałem być jak ci raperzy gdzieś Co rwą te dupy i - zdradziłem Cię I byłem zimnym chujem przez te 7 lat Tylko s**, dzisiaj kończę z tym, choć dziś nie czuję już do Ciebie nic To wiedz, że zawsze chętnie Ci opowiem, jak to zmienię świat Gdy znikłem z ławek i przestałem ufać bliskim, byłem ślepy Bo Ty byłeś przy mnie, nawet jak popierdoliłem priorytety Odfrunąłem gdzieś, bracie, bo popieprzone to życie mam I widzę, jak ląduję, Ciebie, Ty czekasz i kurwa (mać)... Kończę godzinę, brat, później ten wers Bo ryczę, jak bym stał przy własnej trumnie - trochę tak jest Ten sen, gdy śniliśmy tę przyszłość, patrz, jak to blisko dziś I choćbyś ostatnich zwrotek jak pierwszych miał słuchać już tylko Ty To odpal Heroes i puśćmy płytę Miejmy trochę prawdy w życiu choćby na własny użytek, bo żałośnie pragnąłem wsparcia, gdy siadłem pisać wiersze By zobaczyć błysk dumy w oczach rodziców po raz pierwszy I nienawidzę się za to, sztuczne emocje, fałszywy ja i tylko prawdziwa ich radość Uczyłaś mnie, mamo, o zaufaniu w rodzinie, a ja ukryłem się przed Wami, wciąż grając Ale zmienię to... zobacz mój rap, zobacz, jak szczere to Najgorsza prawda jest lepsza niż kłamstwa, to Twoje słowa i nie wiem, kto Odwróci się ode mnie przez nią, ale jebię to To cały ja, w pogoni za pierdolonym marzeniem wciąż I zmienię ten świat i zacznę od siebie - dość ciszy Bo zatruła mi życie, tłumacząc mi tak dotkliwie, że Wszystkie te przemilczane prawdy w końcu stają jadowite się Te stare rany, czułem, że muszę oczyścić je By zacząć żyć, nawet jeśli ktoś przez to ma znienawidzić mnie Mam tylko prawdę, tylko prawdę Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska