NbH - Na Szczyt lyrics

Published

0 134 0

NbH - Na Szczyt lyrics

[Intro] Lecę na szczyt x4 [Verse 1] Rozpity po wczoraj, rozbity, jak chuj zdołowany Głos przepity, przybity do bitu - muszę coś nagrać na nim! Czas przebyty na to, by mi tu flow przypominał Stany Póki co wyraża te emocjonalne. Staramy się O to, by to, co robimy nie było tylko fajne Ale pokazywało to, co w nas na plus i minus #skrajne Życie jest sinusoidą - właśnie tak można zwać je! Kurwa mać, nie poddam się! Będę trwać w tym nim padnę! I uniosę się na szczyt a przynajmniej w jego stronę „Jesteś dobry!", „rój Ci w pysk!" - zdania są podzielone Wszystko co jest dobre musi być znienawidzone Przez niektórych, a przez innych docenione Daje ogień, no i gaszę nim rozgrzane od tych komentarzy dzieci W sieci, co sami tylko parzą się próbując coś wzniecić Nie dziw, że nie jarzą tego, co im dane zaszczyt poznać Jestem AEM z planety Arrakis, jadę na szczyt - odjazd [Hook: Aem & T.O.M.S] W życiu same przeciwieństwa, jak mój szybki/wolny flow Ja w sumie też nie ten sam, lecz wciąż bystry, zdolny ziom Idę na szczyt Życie jest sinusoidą. Ja upadam, żeby znów się wzbić Potem upaść, spić się, kolejno wytrzeźwieć i iść Dalej na szczyt [Verse 2] Piję whisky na barze, widzę cycki i twarze Po tym wszystkim marzę, by zasnąć obok nich A kiedy uda się po trudach czuję jakbym zdobył szczyt Zejść z niego mi pomaga wóda, cola; sprite i gin! Dzięki nim jeszcze jakoś nie tonę w wyrzutach No, a przez nie boleśnie cierpi moja egzystencja struta No, i znowu „sinusoida" da raz plus, a raz minus, ziomek Wczorajsze szczytowanie zmienia się w dzisiejszy dołek Skrajności czuje - anielskie pióra, kiedy odlatuje Gdy wracam - jej rybie usta, nad moim ch... Praca diabła z aniołem, lubią staczać i nawracać Są wrogami czy zespołem, nami grając w „pajaca"? Tego nie wie nikt. Jebie to i lecę na szczyt Leczę kaca. Nowy dzień to szansa, żeby znów się wzbić Potem wracać w dół, żeby znowu lecieć w górę Sinusoida życia daje nam być „błaznem" i „królem" [Hook] [Break] [Hook]