Nastyk - Ścisły umysł lyrics

Published

0 106 0

Nastyk - Ścisły umysł lyrics

[Zwrotka 1: Penx] Po pierwsze wpierdalam z energią się zbliżoną do Einsteina Ale chociaż jestem MC to nie zawsze mam ten kwadrat Kółko różańcowe w modzie, tak to się nazywa w ogóle Nie jeden myśli że jest Bogiem, nad tekstem się modli ciągle Trzeba wierzyć w to co piszesz, owszem prawdę trzeba szerzyć Ja nie wierzę w to co piszę, zacznij pisać w to co wierzysz Ja się żegnam z tobą, modlitwy tu nie wpisuje w rejestr Możesz nawet być tym Bogiem, dla mnie kurwa nie istniejesz Po drugie to z geometrią nieźle stoję, chłopie z fartem Twoja niunia wpadnie do mnie, poćwiczy kąty rozwarte Chociaż to nie trójkąt, skojarz, ale tak jej wejdzie w nawyk że mi rzuci się w ramiona zanim ogarnie podstawy Miałem ją odwieźć do domu ale nie wiem czy podołam Znów patrzę na auto, nie pojadę, zjadłem cztery koła Po trzecie to trzeba wiedzieć gdzie prawda leży, bez kitu Bo mam tak chore linijki, mógłbym mieć szpital w piórniku Po czwarte mam tupet twierdzić, robi się gorąco znów tu Pęka słupek rtęci, to jest właśnie dodawanie w słupku Okupuje cztery kąty, z niunią była beka ziom Bo to matma u mnie leży, zawsze pierdoliłem ją! [Refren: Kojot] On ma ścisły umysł, wiedziałeś o tym czy jeszcze nie? Pozjadał wszystkie rozumy, niech każdy w mieście wie Idzie po sukces, więc twoich już porad starczy W jednej mikrofon a w drugiej doktorat z punchy! [Zwrotka 2: Penx] Jebać debili do kwadratu, to po piąte - trafiam w sedno Kwadrat za hajs starych, myślą idioci, iż są potęgą Raczej beka, ich życiorys wywlekam, się nie dam chujom Mają pecha do pisania, bo dałem im pawie pióro Podzielam ich zdania, to po szóste choć nie cierpię leszczy Podzielam ich zdanie, a to co mówią już dzielę przez trzy Albo przez pięć, chuj wie, ile jeszcze spięć tu zrobię Prawdopodobieństwo, że nie pierdolą kurwa zerowe Czas na te ułamki, a czas ich niebawem wpędzi w trumny Bo żeby ich zniszczyć wszystkich starczy ułamek sekundy Nic dodać, nic ująć, u mnie kurwa wszystko życiem tętni Tak to można ująć, u nich nic dodać, są obojętni To rap innego kalibru, chwytasz klamkę no i za drzwi Słyszę plus i minus, pytam, bez kitu, czy jeszcze tak brzmi On słucha tego, bez kitu, pędzi się gdzieś jeszcze zbakać Chociaż siedzę wbity w sofę, zaraz zachce mi się skakać Po siódme to równość chłopie, oni nigdy się nie zmienią Chcą się równać ze mną, próbują mnie ciągle zrównać z ziemią Pójdę z ziomem tu na slimy, to są kurwa kpiny Nie zrównają mnie z ziemią, ulepieni są z innej gliny Po ósme liczę na bliskich, choć nie zawsze było pięknie Za tych co liczę na palcach, dałbym sobie uciąć rękę Pokazujesz, że jest OK, powiem, jesteś chyba głupi Twoim utnę palce, będziesz wtedy za nich trzymał kciuki Po dziewiąte to ważne jest, żeby całą resztę pieprzyć Tak nawiasem mówiąc to zawsze kurwa tu jestem pierwszy Myśl logicznie po dziesiąte, poza tym co się stawiasz Włącz logikę, chyba wcześniej wyłączyłeś ją przed nawias Pierdolę być wzorem dla kogoś, to raczej temat ciężki Będę dla nich wzorem i będę liczył zgony i klęski Myślisz, że kopnę w kalendarz, raczej jesteś mierny Już kopnąłem raz w ósemkę, teraz jestem nieśmiertelny [Tekst - Rap Genius Polska]