Na pół etatu - Na marginesie lyrics

Published

0 236 0

Na pół etatu - Na marginesie lyrics

[Verse 1: Feelhip] Wczoraj nie mogłem znów spokojnie zasnąć Boję się śmierci, boję się życia, gdy światła gasną Boję się o rodzinę i o swoje zdrowie, (kurwa, wiesz?) To wszystko spędza mi sen z powiek Gdziekolwiek, cokolwiek, chcę tylko spoko żyć Próbuję dłonie w twoje skronie skryć To nie da nic, świat czyni mnie bezimiennym Odbici w kałużach luster, bezsenni Życie ma zimne dłonie i parszywy uśmiech Ja zardzewiałe nerwy i napiętą żuchwę Na pięcie, odwracam się od zwyrodnienia, man Napięcie rośnie, nie zmierzysz ciśnienia nam Społeczeństwo, niebieska krew i czarne podniebienia Twoje brązowe oczy i krok od zapomnienia Poezja bez znaczenia jest, gdy bluzgi niesie wiatr Łzy bez znaczenia są, gdy naplują nam w twarz [Verse 2: Quiz] Ja skurwysyństwo wystrzelam sam na przekór światu Znów tu, gdzie dupy dawanie to jedyny atut dup Siksy bez szkoły i ambicji, ciekawe kurwa Czy masz potem doły czy korzyści, co? Już mi ręce opadają, ludzie mają gdzieś To co święte jak dekalog Wolą iść przez życie z luzem za pan brat Zaćpać, chlać, tak chcą w żagle łapać wiatr Jak mam uchronić bliskich od bagna, powiedz? I jak odróżnić ździry od normalnych kobiet? Jak uczciwie mam wypełnić kieszenie Skoro w dzisiejszych czasach chuja mi daje wykształcenie (wiesz?) Znów się wczułem w tą frustrację na kartce Bo pragnę zmienić coś, nim na zawsze zasnę Chcę móc znów światu zaufać I zobaczyć światło na końcu tego zaułka [Verse 3: Feelhip] Mam biały papier, piszę czarne scenariusze Żeby spokojnie spać czasem napić się muszę Napluć mi w duszę chcą, pieprzeni hipokryci Mam dla nich pięść i uraz w pamięci wyryty Paranoje, lęki, współczesności, stygmaty Alkohol, leki, w chuj złości i kwiaty Na grobach marzeń, na cmentarzach snów Świt jak zimny pocałunek z martwych ust Wyrywa cie ze snu, wciąż umiem kochać świat Pieprzony padół łez, wciąż umiem kochać świat Koty drą się jak w marcu, kiedy wiszą na pętlach Krzyczę szeptem emocji, zabijam ciszę z membran Radosna twórczość kalekich dzieci Rap z kamienic, nie próbuj nas zmienić Banknot osiedli manifestem wkurwienia Punkt widzenia się zmienia jak masz więcej w kieszeniach [Outro][Cuty] Ty wiesz, że komentarz jest zbędny Jestem po to, by prawdę przynieść ci Pogódź się z prawdą Musisz wypełnić los zmarnowaną szansą Ty wiesz, że komentarz jest zbędny Ja i moje ziomki - nie ulegamy modom Jestem po to, by prawdę przynieść ci