Młodzik - Milczmen lyrics

Published

0 66 0

Młodzik - Milczmen lyrics

Zip zip, nie mówię nic, zżymając kielnie wysyłam złoty pył tym, którzy rzygają srebrem Coś jak astmy kilo w wasze antyflow… Jakby Antyliroy w waszym przaśnym show Coś jak wa*kz, ten b-boy, wolę kość pod winyl I miast chłam nawinąć raczej zdążę wybyć Ja cenię sobie komfort milczenia z wyboru I nie cierpię gdy tę zdolność zabiera mi ogół Odkąd sram na ogół ten joint przestał być o mnie. Zaczął o tych, którzy milczą przez wrzask jednostek Po pierwsze, kompromis przydaje się w handlu: jak chcesz tępy sukces, to masz lupę jak w banku Włóż pod nią miłość I pokaż zależność między ‘'żyć jej siłą'' a ‘'się dla niej uwsteczniać'' Stoi Hubert I dupę ma przy boku przede mną. W bani kubek, Żubrówę a ja tupet ją ściąć… Bierze zupę, pięć bułek, konfiturę I Perwoll - gdyby wziął połówę dupę na tupet bym wziął Stoi Kacha I gacha ma przy boku przede mną, w bani dial do alvara z ostatnich baletów Lekki marazm, flacha jeszcze w toku wydechów, gdyby gach numer znalazł Kacha wzięłaby wpierdol Połówki milczą o tych ćwiartkach uczuć, bez których pewnie szlif dałbym inny ósemkom Połówki myślą o tych szansach u stóp, bez których waga kruszcu u nich byłaby lżejszą Tu rozsądek rządzi ciszą, także, mimo wszystko, jakiś element wyboru przypada na ilość wiorst Określających dystans między ‘'miłość'' a ‘'bliskość'', bo kochać to dziś prawda minus ilość trosk Po drugie, kompromis ratuje rozmowę: jak chcesz gładki dialog radzę zmrozić płyn Jednak jeśli anons rozmywa hart powiek radzę wściekły Azor zmienić w lotny dym Stoi Leszek I ziomów ma przy boku przede mną, czarny blat przeorany zebrą z gładkich toreb… W nosach słomki z baniek przeznaczonych na pęknąć przy wtórze szkła koloru mydlanych oper Nie chcę robić, broń Boże, z jednej kreski burzy, bo wiem, że wiesz jak ja, że zazwyczaj nie szkodzi Ale skumaj, że jeśli Leszek waha się podbić I milcząc się zmusza, znaczy: jemu nie służy Ćwiartki siebie milczą o połówkach doznań, bez których pewnie szlif dałbym inny ósemkom… Ćwiartki siebie myślą, że ten klucz to poznać, choć z Prosto nie goudą kojarzą slavic flavour Tu obawa przed ‘'bardziej'' rządzi ciszą, także element lęku gra pierwsze skrzypce z werwą Hardcore wymaga bo tu liczy się pamięć wiecznie wymazywana z każdą kolejną sesją Po trzecie kompromis to mierzyć się z równym: wierzyć w Dawid/Goliat to jak wierzyć w Boga W sensie: szukając sensu zjadasz większość żuchwy by pod koniec swoje sedno w wątpliwość poddać Stoi Bartek I starych ma przy boku przede mną, mama – ciemne okulary, tata - z wiejskim pierścieniem… Z matmy miałem mierny ale typuję w ciemno, że sygnet minus szkła daje fiolet z omdleniem Kłosy milczą o okruchach miękkich uczuć, bez których pewnie szlif dałbym inny ósemkom… Kłosy myślą o bólu spod złotych strupów, bo okruchy umierając twardnieją jak sierp tnąc Tu obawa przed ‘'później'' rządzi ciszą, także paraliż warunkuje rozwój skaleczonych łodyg: Z grubsza chodzi mi o to, że rozwój to dialekt rozmywany w rybich oczach I ustach pełnych wody Ja cenię sobie komfort milczenia z wyboru. Dla mnie hip hop to szczerość I czysty przekaz Nie cierpię gdy tę zdolność zabiera mi ogół. Najmniej groźny jest ten co najgłośniej szczeka