Michał Wasilewski - Mirror ErroR lyrics

Published

0 65 0

Michał Wasilewski - Mirror ErroR lyrics

[Zwrotka 1: VNM] Która to? Dwadzieścia nieodebranych, ej, skąd to? Ciemny... Zapomniałem dać alarmu na dziewiątą Idę się ogarnąć, wracać na kwadrat już pora Ale patrzę w lustro i odbicie przypomina dziwnie wzburzoną kamieniem taflę jeziora Czy to sen jeszcze? Przechodzą mnie wciąż dreszcze Jak wtedy, kiedy we śnie widziałem chirurgów w maskach, jeden z nich mi ciął szczękę A najstarszy się patrzył, pamiętam go, był tam ordynatorem Dla niego byłem mięchem pod kosę na stole Dlatego we śnie oglądałem z radością jak płonie A ta panna po koncercie była ładna, wypiliśmy trochę w hotelu Opowiedziała mi o swoim nieudanym związku, obecnie jej serce jest trochę jak czeluść Jej były tam był kiedy grałem, pomyślała, że chce go zniszczyć Z klubu wyszliśmy tak, żeby to widział, nic nie zrobiliśmy, pozwoli mu tak myśleć Byłem dla niej terapeutą tylko, ktoś taki przydałby się mnie i Ciemnemu W tym szalonym śnie dzwonił do mnie z pracy, akurat ciekawe czemu Mam nadzieję, że wie, obojętnie co by się nie działo robimy stary schemat I wygrywamy, dopóki widzi we mnie przyjaciela, a nie VNM'a [Refren: Klaudia Szafrańska] Patrzę w lustro, ale wzrok jest obcy Nie rozumiem, może ciągle śnię? Widzę siebie, ale to nie moje oczy Patrzą na mnie, ale znają mnie I mówią mi, kim jestem I to nie to, co wiem o sobie Ale ufam im Jutro zostawcie mnie! [Zwrotka 2: VNM] Widziałem światło we śnie, miliardy małych płomieni To moje całe życie i marzę wtedy, żeby to światło nigdy nie przestało się mienić Bo w końcu jest piękne, czekałem na to eony Do tego momentu mój kolor nadziei był bladozielony Po moim monologu słyszałem rodziców i dialog ich Mówili o moim życiu na scenie, ono ich dziecko na stałe odebrało im I zanim czas nasze oczy zaćmi, chcieliby radę jakąkolwiek dać mi Bo dla nich ciągle jestem tym małym Tomkiem, z nagrania ze szpulowej taśmy Później widziałem Denvera, mojego przyjaciela połowę życia Opowiadał o moim związku z moją drugą połową życia, który też trwa już połowę życia Tak poszarpany jak flashbacki z liceum, gdzie uwziąłem się na tamtą panią Musiałem zaznaczyć swoją pozycję w grupie, pech, że wypadło na nią I śnił mi się też jeden z fanów, dla niego byłem wzorem, mentorem I pytał mnie o radę jak raper rapera, ciekawe czy stała się napędowym motorem dla jego kariery Jak whisky i hajs, dla karierowiczki z klubu Co ją pewnie bym zrobił tam, gdyby nie barman co nas obcinał, odpuściłem ten wyścig szczurów, taa! [Refren: Klaudia Szafrańska] [Zwrotka 3: VNM] I śnił mi się też mój kumpel Mes i nasza gadka o etosie pracy Po której, jeśli mamy ochotę się napić, to mamy sto procent racji Dlatego Antek i Krug gdybym zapomniał przypomną mi o tym i to jeszcze nie raz Z pogubionych kart, będziemy jeszcze pewnie się śmiać Ciągle stoję przed lustrem, czuję teraz jakby było weneckie Po drugiej stronie te postacie ze snu mówią mojemu odbiciu kim naprawdę jestem Na moje wyobrażenie siebie każda z nich ma antidotum I nie wiem czy jestem tym pewnym tak siebie raperem czy sumą obrazów z ich oczu Czuję się jakby w głowie coś różne spajało jaźnie mi I nie jestem już pewien kim jestem zupełnie jak Cloud z Final Fantasy W ogóle jak to się stało, że spotkało to właśnie mnie? Mnie - narcyza i egoistę Widziałem wszystko czarno na białym a teraz to przezroczyste Chcę znowu czuć prostoty piękno, chcę znowu wiedzieć o sobie jedno Ta niewiedza to jest błogosławieństwo, zaraz wszystkie ściany mego mikrokosmosu pękną Jak wrócę do domu położę się, wezmę xanax i w końcu się wyśpię Niech taki sam sen teraz innym się przyśni, mnie niech opuści w zamian [Refren: Klaudia Szafrańska]