Med MC - Perspektywy lyrics

Published

0 84 0

Med MC - Perspektywy lyrics

Witamy w mieście Gdzie wszystkie drogi prowadzą do call center Nie wierzysz? To przyjedź i sprawdź, ta Rzędy obrotowych krzeseł, boksy i pecet Twoją pensję razy trzy na tobie zarobi prezes Mgła pary z kubków, szlugi, walka ze stresem Od naspidowanych głupków w WC ślady kresek Ty masz imprezę, my mamy kryzys Myślałeś, że to kaprys, że zgadzamy się na wyzysk Perspektywy, ta, szukamy swoich Tu jest jedna, widok z siódmego piętra na Woli Po 8h jedyne czego chcesz to napierdolić baniak Albo coś wszamać i ułożyć się do spania Ja po 8h z Gibkim siadam do pisania bo poszedłem tam zarabiać na ten pierdolony projekt dla Was Nie masz wyboru bo masz opłaty Lepiej byśmy wyszli na tym po liceum do łopaty Licencjaty, magistraty, szanse, czy czasu strata? Glob się obraca, ty w miejscu po pięciu latach Dzwonię po dziadach, masa zaczyna wrzeszczeć Po trzech dniach działacie jak maszyna, uwierzcie Nawijasz nontoper, za szopę jak MC Może zadzwonię do Ciebie, sprzedam coś czego nie chcesz [Refren x2] Hajs trzeba robić, trzeba trzeba robić hajs Do roboty parę godzin przesiedzieć i zrobić out Ktoś by chciał drogich aut; kilometry dzielą nas Ja na start chciałbym jakiś perspektyw [cytat z ?] Mam poczucie, że dzisiaj, no, w świecie w którym żyję Ludzie uczciwi mają za małe szanse Za rzadko ten sukces osiągają Jest za wiele strat po drodze i za wielu ludzi uczciwych gdzieś pada Idziemy w amoku jak dzieci, mimo głosów na sprzeciw Perspektywa sięga tylko do bloku naprzeciw Czas leci, Panie Premierze, Panie Prezydencie Życie nie jest piękne z perspektywy call center Wszędzie, w pędzie twarze puste jak portfele Perspektywa szerokości złotówki, wiesz co jest celem? Przelew, wpisujesz kwotę i wciskasz Enter W tym mieście wszystkie drogi prowadzą do call center Byłem Medem juniorem, z uporem walczyłem z honorem Nie odwracam się jakbym był jurorem Voice of Poland Pole do popisu za pomocą długopisu Widziałem siebie z mikrofonem, jak znów wychodzę do bisów W drodze kompromisu serce oddałem pasji Biorąc szkołę za drogę do kaski niosłem czerwone paski do matki By z matni się wyrwać na taśmie [cytat z kawałka Fenomen "Szansa"] Chłopak nie łam się Bo wszystko może być ukryte właśnie w tej jednej szansie Fenomen nomen omen efekt wywołał Z Ekonomem, Żółwiem i Ziają rapowałem jako małolat Szkoła - dom, ziom, potem ulica Ceniłem zasady jej, lecz nie bardzo styl życia Omijałem przypał, mam pół życia w zeszytach Widzę w rówieśnikach syndromy alkoholika Ja wolałem czytać, nadal zbijamy piony Nie musimy żyć tak samo by gadać jak stare ziomy Jestem WWA od czterech lat Szczerzę wierzę w rap I mierzę wysoko, nie mierzę strat Jest wiele wad, nie mogę rozplątać bajzla spraw Hajs z rapu? Jak na razie to hajs na rap To jak każda gra, musisz podbić stawkę Bez znajomości nie ma innych opcji na słuchawkę Język, korzyści, emeryci i renciści Studenci, absolwenci, doktoranci i stażyści Tu możesz poznać wszystkich Ambicji brak, wstań ze stołka skurwielu, ta Idż i sprawdź Jak tu łatwo złapać robotę Złapiesz wkurw, jeden chuj co gdzie studiowałeś, jaki zdałeś kurs Idziemy w amoku jak dzieci, mimo głosów na sprzeciw Perspektywa sięga tylko do bloku naprzeciw Czas leci, Panie Premierze, Panie Prezydencie Życie nie jest piękne z perspektywy call center Wszędzie, w pędzie twarze puste jak portfele Perspektywa szerokości złotówki, wiesz co jest celem? Przelew, wpisujesz kwotę i wciskasz Enter W tym mieście wszystkie drogi prowadzą do call center