Matheo - 6 Zer (Remix) lyrics

Published

0 62 0

Matheo - 6 Zer (Remix) lyrics

[Zwrotka 1] Jadę ulicami a właściwie się tu wiozę Czarny lakier, czarne fele, czarny Range Rover Rozbity iPhone, jebać go, kosztował marne grosze Nie pytaj mnie skąd mam hajs, jak chcesz fakturę, bardzo proszę Widzę jednak, że bez VAT-u dobry Panie Boże Chuj mnie to boli i tak połowę im dołożą Plącze się dzianina, same dziwne bluzy tworzą Wiosna, lato, jesień, zima, tak o każdej porze Białe gówno ptaka ozdobiło komuś mordę Pod łokciem mam lodówkę, zawsze w niej browary wożę Jebać wszystkie inne piwa, liczy się Stoprocent Mama pyta czy chcę jakiś przelew, bardzo proszę [Refren] Sześć zer, już dawno zarobiłem sześć zer Sześć zer, sześć zer, bardzo proszę Sześć zer, już dawno przejebałem sześć zer Sześć zer, sześć zer, bardzo proszę Sześć zer, już dawno zarobiłem sześć zer Ubrania, muzyka, sport, ulica, bardzo proszę Sześć zer, już dawno przejebałem sześć zer Wóda, kokaina, zryta psycha, bardzo proszę [Zwrotka 2] W tym pokoleniu co spróbowało aż dwóch systemów Płacimy podatki, ZUS, nie mówiąc o ubezpieczeniu Tacy jak ja, chcą życie mieć premium Zamawiać wszystko co dają, nie patrzeć nawet w menu Nie ma ale, bo jak idę na balet Nie wysypuję za kołnierz, wysypuję na talerz Rano zamówię kawę i wracam kurwa do tyry I harakiri wypluwam se flaki i jebać żale na Facebooku Same przedszkolaki, mówię nie stanowcze dla dziecięcej p**nografii Social media to jest szajs, chyba, że jest z tego hajs Niech Google mi na konto płaci Ludzie raczej słabi są, ja to dobrze znoszę I niech jadą mi jak chcą, póki hajs tu koszę Zamówiłem w klubie wypasioną lożę Kto Winiemu poda kokę kiedy zaniemoże Barman pyta czy polać kolejkę, mówię bardzo proszę [Refren] [Zwrotka 3] Wiosenny piątek znowu jadę tu sportowym Range'm Nigdy nie jeżdżę najebany, kurwa tak nie jeżdżę Nie ćpałem już od miecha, jestem dzisiaj aż za czysty Bleta w mordę gnojom, chuj w dupę policji Smak mojego życia jak Stoprocent piwo Ma w sobie goryczkę, wchodzi, że aż miło Zamiast bolesnej miłości wybieram Roksa primo Siódma runda, siódma rano, nokaut wracam czarnym limo To jest Polska, islamistom tutaj zimno A ten szariat sobie schowaj bo ci ziomki w mordę pizną Moja ekipa tutaj śpiewa tratatata Essa, wielka, silna, zdrowa i bogata Mam czterdzieści lat, moje plony idą w świat Stopro rap, uqad sqad, essa sound, właśnie tak Mózg jak karabin, mógłbym zgładzić kogoś, zabić myślą Ciągle w pogoni za tą zajebistą liczbą [Bridge] Siedem zer, chciałbym zarobić kiedyś siedem zer Potem osiem zer, zarobię kiedyś dziewięć zer [Outro] Sześć zer, już dawno zarobiłem sześć zer Diler pyta czy podlecieć jeszcze, bardzo proszę Dziwka pyta czy z kimś jestem, wódka mnie pyta czy może chcę w pysk, bardzo proszę Gały wielkie niczym Karkonosze Jestem agnostykiem, może dobry mi Pan Bóg pomoże Nie widziałem nic, nie zobaczę to się nie położę Diler pyta czy chcę jeszcze, styka, o mój Boże O o o o bardzo proszę Wyrastają mi pomysły niczym Karkonosze Jestem agnostykiem, miłość mi pokaże drogę Essa [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]