Marvin Rawa - Półprawda lyrics

Published

0 63 0

Marvin Rawa - Półprawda lyrics

[Verse 1: Specyfik] Gram nim zasne, po tym czuje jazde jak w need for speed Nie wiń mnie, jestem z tych co nie pierdolą Tobie jak masz żyć, a czasem się zdarza, że łata jakaś na ciele mym, się wplata w wir złych wydarzeń i mówię sobie jak ma być, a nie jest Jestem z tych co czują duszą choć serce jest zimne Kruszę leki co kruszą lód, słyszę werbel, emocje, dreszcze Potem wiem że napisze coś co miejsce, w którym właśnie się znajdujesz, pokoloruje w sumie z trudem będzie musiała spierdalać szarość, która niszczy z hukiem szczęście Dlatego chętnie uniosę jeszcze więcej przykrych wspomnień, kto to posprząta kocie? W błocie na pewno nie ma radości, wchodzę w drogę i zaczynam pościg, powiedz Boże czy to morze możliwości? Co jest w modzie na pewno nie w miłości, w głowie obieg robię Tobie słowem obraz jest gdzieś poniżej pobladł, poza horyzont pora poznac co tam siedzie we mnie tyle doznań, ta ciemność jest wszędzie, puściłbym line by spaść w przepaść, lecąc w dół bym czuł przekaz, lecząc w chuj się, wyczekał moment by skrzydła otworzyć w górę się podnieść nie zwlekać więcej i tak znów z impetem pierdolnę o ziemie by powtarzać to w kółko: co za pętla, co zapętla pojebie [Verse 2: Marvin] Odchodzę od treści lekko, tylko weź się nie obraź Mniejsza o większość, ale próbuję się poznać Na nowo, dorosłość to tylko prolog, tak chcę myśleć Nim cichcem stanę w kolejce po metnolon Marvin, Specyfik i Efen, nie chcemy się opamiętać Nie przypominaj mi kim jestem, kiedy wokół zwierzęta i brak Jakichkolwiek zasad, nic nie mów, byłem taki sam Dziś widzę każdy szczegół, krok w tył i przemijam Chyba w porę znalazłem wyjście stąd Uczę się uczuć metodą prób i błędów (od wczoraj) Nie wiem czy mogę jakoś wpłynąć na koszt Który ponoszę, kiedy tylko spadnie Ci z głowy korona Szuram po bruku zbierając resztki swoich przekonań Wstałem z kolan, by przekonać się o sile słowa Harpagona To nie moja droga moja droga (bez sensu) Pewnie dlatego każdy truizm muszę ubrać w konsensus (i co?) Te same sny, te same dni Te same gry i ten sam krzyk Chciałem tylko zmienić coś, a nie wejść w deal Który zwiąże ręce, otworzy umysł i karze żyć z tym Łatwiej oceniać będąc w opozycji Trudniej dostrzec zmianę w hipokryzji Jeszcze trudniej zostać obiektywnym Zwłaszcza jeśli.... Ora et labora to mit zeszłego świata Nie chcę już tam wracać, chcę tylko tu normalnie żyć... [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]