Marek Grechuta - Pomarańcze i mandarynki lyrics

Published

0 114 0

Marek Grechuta - Pomarańcze i mandarynki lyrics

Pani pachnie jak tuberozy. To nastraja i to podnieca. A ja lubię zapach narkozy, A najbardziej - gdy jest kobieca. A ja lubię zapach narkozy, A najbardziej - gdy jest kobieca. Mówię ładnie? I melodyjnie? Zdania perlę jak z pereł kolię? Pani patrzy - melancholijnie... Skąd ma pani tę melancholię? Pani patrzy - melancholijnie... Skąd ma pani tę melancholię? Sen? Doprawdy? Jak z dymu kółka? Sen zmysłowy bladej dziewczynki? Hebanowa lśniąca szkatułka: Pomarańcze i mandarynki. Hebanowa lśniąca szkatułka: Pomarańcze i mandarynki. Pani usta wtula w swe futro... Pewno.. miękkie jest to futerko... Przeczulenie? co będzie jutro? Co pokaże srebrne lusterko? Przeczulenie? co będzie jutro? Co pokaże srebrne lusterko? Podkrążone po balu oczy I zmysłowość pachnącej twarzy, I sen zwiewny panią omroczy, I o wczoraj pani zamarzy. I sen zwiewny panią omroczy, I o wczoraj pani zamarzy. Pani pyta, czy walca tańczę? Ach, zatańczę... jak sen dziewczynki! Mandarynki i pomarańcze, Pomarańcze i mandarynki. Mandarynki i pomarańcze, Pomarańcze i mandarynki.