Marek Dulewicz - Nowy dzień lyrics

Published

0 103 0

Marek Dulewicz - Nowy dzień lyrics

[Verse 1] Witam Cię ziomek w tym miejscu Co nie generuje a degeneruje zwycięzców Poczujesz to w powietrzu Bo tu w człowieku dojrzewa pierwiastek Którego nie znajdziesz u Mendelej**a Od dziecka po trumnę od kołyski Mówią Ci - nie pchaj się na piedestał Musisz być skromny i zwykły, jak wszyscy To syndrom Polski, wybij się wyżej a cię chwycą za kostki Nam pozostaje to pierdolić bracie Jebaną kulą w sercu mnie nie zatrzymacie Słowa jak rapier papier tną, masz coś do nich? Niejednego flow ocalił tu od paranoi Z Sodomy do komory dwa na dwa metry Długopis, mikrofony, szatan dyktuje teksty I dzięki, kto tu się lepiej sprzedał? Tu ziom z tych osiedli, co ma plan jak się wkręcić do nieba Bit na żywo z miejsca, co zła nie zna z dzienników Skąd zwiewa wciąż w chuj moich rówieśników Kwestia to moment wyczuć, prześlizgnąć się po fali Przebić to czego inni nie zdołali Pieprzyć to co za nami, bo tego jakby nie ma, nie? Kto chce iść w przód patrzy w przód zamiast patrzeć wstecz Wiem czego chcę, mam autorytet własny I mam drabinę z liter co prowadzi mnie pomiędzy gwiazdy [Ref.] x2 To dla moich ludzi ŁDZ, pełen luzik! To dla moich ludzi Lek, lek, ej! To dla moich ludzi Bo już czas się obudzić Przygotować się na nowy dzień, wiesz! [Verse 2] Czuję się jakbym czekał na tą płytę całe życie To jak byście znów mogli wziąć ten pierwszy oddech gdy się narodzicie Ten pierwszy raz widzieć świat na nowo Widzieć znowu ten pierwszy raz milion barw przed sobą To nowy start i strzał z adrenaliny na rozpęd Dla tych co jeszcze nie popadli w obłęd W osiedlach co farciarzom dają drobne na bilet Zacznijmy nowy dzień, zbierz siłę Jak wierzysz, że masz tylko jedno życie, jak ja Wyrywaj co ci każdy dzień winien każdego dnia I otwórz się na świat, zobacz szanse jakiej inni nie widzą Nie patrz już w ziemię brat, podnieś wzrok i popatrz na horyzont Zakładaj ciuchy, buty, otwórz te drzwi Bo dla niektórych sny nie kończą się nad ranem I gdy dla niektórych kolejny dni tylko gonią kolejne dni Ktoś tu spełnia sny, gdy inny czeka aż się spełnią same [Ref.] x2 To dla moich ludzi ŁDZ, pełen luzik! To dla moich ludzi Lek, lek, ej! To dla moich ludzi Bo już czas się obudzić Przygotować się na nowy dzień, wiesz! [Bridge] Witam cię serdecznie na tej płycie Która dla mnie jest mega ważna Ja wydaję tę płytę właściwie na dziesięciolecie I to jest powrót do czasów, którymi się jaram Do brzmienia rapu, w którym się zakochałem Słuchaj jak to brzmi! 2008! Możesz mówić ŁDZ, możesz mówić HollyŁódź, jak wolisz To jest nieważne, możesz w ogóle nie być z Łodzi Możesz być gdziekolwiek, włączyć to sobie to na empetrójce Serdecznie Cię zapraszam, ziomuś! [Verse 3] Kiedy ty hip-hop dawno przysypałeś ziemią Ja wchodzę tu tak jakby się drugi raz to wszystko zaczęło Jak Nike Air Force 1, to czysta świeżość Choć mogę mieć sandały i słabi gówno powiedzą Bo mam flow i styl, a pozostali łapią kolby w ryj I adios, na do widzenia dwa kopy na wynos Jak nie chcą po dobroci mogę zrobić tu porządki siłą Ty ryło stul, bo żaden z ciebie skurwiel, aj A tylko mały, słaby, szary chuj bez jaj Cie nie ocali full cap z Nowego Jorku Jeśli od Diplomats się zaczyna twój oldschool Jak masz 15 lat, jesteś białasem co mówi po polsku A twój awatar ma bandanę Bloodsów Bo żaden z ciebie Game gnojku, raczej ci bliżej do geja To twoje życie, ok, ale to moja scena, dlatego [Hook] x2 Dziś jest dzień Gdy ta kultura złapie czysty tlen Zaznacz na mapie, bracie, ŁDZ Bo to jest nasze, czy ty chcesz czy nie Wracamy tu z hałasem [Tekst - Rap Genius Polska]