Marek Dulewicz - Dzień na żądanie lyrics

Published

0 159 0

Marek Dulewicz - Dzień na żądanie lyrics

[Zwrotka 1: Rado Radosny] Dzisiaj tyra wydaje mi się tu nader dziwna Wczoraj odbierałem ją inaczej, łapiesz?; IrDA Ten sam szef, kutafon, tam od rana nas naciska I w kółko to samo; Panorama Racławicka Stop! Jadę na działkę, taki bicik se włączę I się zajaram jak dziadek, kiedy usłyszy harmoszkę Biorę gazetę i leżak, to będzie naprawdę wypas Kiedy zmieniam te strony, to tak, że aż palce lizać Odpalam grilla, kładę trochę mięcha A potem śpiewam do kotleta tak jak Olek Klepacz Ci co dziś mają wolne, wzięli też dla mnie browarki I podstawiają alkohol pod mordę; Radek Bernardyn Rzucam frisbee z kumpelą, później ganda z ziomkiem Zawinę, odpalę, podam dalej tak jak Snowden Dzień na żądanie, lub ze dwa dni w chuj Idziesz do robo? To krzyż na drogę; czarny punkt [Refren x2: Paweł Łankiewicz] Chyba nic się nie stanie i dacie sobie radę jak coś Biorę dzień na żądanie, bo dziś mam wyjebane i sztos [Zwrotka 2: Astek] Mój szef jak polski raper rzadko daje wolne Kurwa, co za debil, ja pierdolę Chcę dzień na żądanie, czy jakkolwiek ten dzień zwie się Wypierdalam stąd, tylko jeszcze F5 Tam gdzie morze mówi "Elo" Ziemi, szybko znajdziesz nas Od morza może mnie odseparować dzisiaj tylko materac No ewentualnie wąski pas plaży Dua dua dzz Dwa Sławy Namiot, domek, akademik, na grillu, ognisko, na patelni Dziś nie liczymy kalorii, dziś liczymy na catering Gruba Patrycja marynuje mięso, do marynaty leje piwsko Karczek, boczek, schab, żeberka, ta świnia dała z siebie wszystko! Jej chudsza siostra chodzi na siłkę i jeszcze biega Zapytam się ile bierze na płaskiej, na mięśnie Kegla Ten dzień jest jak... Czekaj, czekaj Jest jak lawina, on nie może przejść bez echa [Refren x3: Paweł Łankiewicz] [Tekst - Rap Genius Polska]