Marcin Kiełbaszewski - Obłęd lyrics

Published

0 121 0

Marcin Kiełbaszewski - Obłęd lyrics

[Zwrotka 1] Łańcuchów chrzęst wstrzymuje wdech Ty ściskasz moje dłonie W skowycie psa wyrzut i gniew A krew zalewa skronie Księżyca biel otula mnie Świat dookoła płonie Rodzinny stół nakryty mgłą Lecz wciąż od niego stronię [Zwrotka 2] Zasłony w oknach kryją świat Gdzie staliśmy oboje Bo życie niby czasu szmat Wciąż dzieli włos na dwoje A Bóg co kiedyś był jak brat Ma teraz sprawy swoje [Zwrotka 3] W ramionach ciszy kryje się Nie wiedząc co prawdziwe Wytykam palcem każdy grzech Choć sam mam oczy chciwe Śnieg dookoła zmienił sny Zostawił samych sobie Już nie podejmę takiej gry I wiem, że skończę w grobie [Zwrotka 4] Złośliwy obłęd tak jak wiatr We włosy wciska dłonie Kobiecych spojrzeń kocham czar W ich szepcie ciągle tonę Choć życie to jest wielki dr To oczy masz zmartwione [Zwrotka 5] Na plaży, która chowa twarzy spotkaliśmy rozstanie Jesienne noce niosą strach zerkając podejrzanie Koszmary w nocy piją krew coś grożąc nieustannie A bóg co kiedyś był jak brat ma teraz sprawy swoje [Tekst i adnotacje na Rock Genius Polska]