Marcin Flint - PRO8L3M - Tiramisu lyrics

Published

0 130 0

Marcin Flint - PRO8L3M - Tiramisu lyrics

Biorę butlę, otwieram drzwi, rzucam „polej” krótkie. „Co, trochę spuchłeś?” Mają ze mnie polew kumple. Ciesząc się gibonem, mówię: „Podaj colę, głupcze”, dwa machy biorę tłuste, to lubię, pijąc likier. Myślę: „Kurwa, gdzieś mi zginął piter, był zawinięty w ujebany w jakieś wino T-shirt”. W tym pokoju tłok jak w środku peletonu, brak telefonu. Co tam się wczoraj działo? Tylko tak szczerze, ziomuś. Nie pamiętasz wczoraj? Jak wpadłeś zakochany, z tobą dwa gałgany, no, ideał piękna, morda, sprawdź ich zdjęcia, bomba. Polej lufę i pokaż tą zdjęciówę, nie no, ewidentna pompa! f**! Śmieszne, sam mam polewkę, a w ogóle wcześniej panny poszły po wódeczkę. Wtedy otwierają się drzwi, wchodzą one. Myślę „Kto to? Boże!”, łapię łyka, to pomoże. Witam się z koleżankami, pijąc czystą. Po godzinie jedna z nich staje się tą zajebistą. Marcin Flint: W beacie przygotowanym przez Steeza są pomysły, dobre przejścia, ale brzęczący dronowo bas czy płaska perkusja sprawiają wrażenie, że dałoby się zrobić to lepiej. Z kolei rap Oskara budzi wątpliwości przez gadany charakter. Przerwy między wersami bywają tak duże, iż z powodzeniem można by między nimi jakieś słowa jeszcze „zaparkować”, choć to można akurat wytłumaczyć stylem budowanym na wzór amerykańskiego Curren$y'ego czy brytyjskiego Giggsa. W 2013 roku PRO8L3M to zespół działający podziemnie i, jak to często w takim wypadku bywa, mankamentów jest sporo. W „Tiramisu” puszcza się je mimo uszu, bo tutaj historia jest właściwie wszystkim. Nie przedstawia czegoś wielkiego, niemniej porywa, a opowiadana jest bezczelnie, bez owijania w bawełnę. Czy to swobodny rytm, w jakim się toczy, czy spontaniczność i nienachalność rodem z pełnych pasji lat 90., czy może własny, kolorowy język i łatwość konstruowania szlagwortów („po butelce czystej spojrzenie na dupy mgliste jest”, „zakochałem się niezwłocznie”), czy wreszcie humor sytuacyjny? Zapewne wszystko po trochu, grunt, że nowy raper na scenie brzmi jak stary kumpel z podwórka, zaś kawałek miesiącami nie pozwala o sobie zapomnieć. Słusznie trafił do wielu podsumowań roku, czyniąc z epki „C30-C39” pozycję obowiązkową.