[Zwrotka 1: Mama Selita] Otwieram okno, jest mokro Luty lub marzec Odurzony zapachem stęchłych marzeń Ich właściciele pchają bebech w senne tramwaje Na gapę Wioząc dumę schowaną w gajer Słabe wymówki, poligony kłótni Spoczni koniec musztry, wsuń tenisówki Ojczyzna wódki Panu dziękujmy za jęczmień w butelce Odłużenie niedzielne Nie wiem o co chodzi Jakby ktoś zżył życie za mnie Wypijam substancje Wciągam substancje Kwaśne deszcze Co więcej, źle barometrze Zło pełza, czai się wszędzie Kropla po kropli sączy się subtelnie Zlizuję je z wargi A język jest martwy Zagryzłem go na śmierć w toku konwersacji [Refren: Mama Selita] Bez drugich szans dawanych piąty raz Mam już dość was na maks Maskarada trwa Ubranie to niewygodny fałsz Pokazujecie swoją prawdziwą twarz Ja jestem tym, który jest zmianą Wśród zmiennych Dających kiedy idę cały w amok Ja jestem tym, który jest zmianą Jak chcesz spełnić sen Jeśli nie budzisz się co rano [Zwrotka 2: Mama Selita] Mam doktorat z niespełnionych marzeń Mleczną drogą miałem zabielać kawę Swoja drogą złamie wam ten transparent Przeźroczyści, bez wyrazu, oddani sprawie Się uśmiechacie aktorzy nauczeni ról A pożyć dają mi tylko kalorie z diety cud Ekwilibrysta, byle wytrwać salta Każdego dnia wykraść błękit Promienie słońca ponad chmurami Caspar david friedrich Myślę o tych co zawiedli Są gdzieś niżej Tak nisko upadli ze ich stąd nie widzę Dokąd idę? Nie tam gdzie bliżej Substancje we mnie Milion magnetycznych igieł Słodkie i miłe wyśpiewało mi radio Zycie Ale kombinuję, żeby było brzydziej [Refren: Mama Selita] [Outro] Sączy i sączy, i sączy się znów Kropla po kropli ciężko opada w dół Gęsta i lepka, i spływa mi z ust Substancja... Substancja... Czy to ty? Czy to ja? Wielki nieobecny, mimo tylu dobrych chęci Jak kolos zaskoczony swą glinianą nogą Upadam wrogom grożąc i przytulam się z podłogą [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]