Muszę być skałą trwałą, co by się nie działo, całą energię kierować na nią, bo tak mnie nauczano. Od małolata zawsze powtarzał mi tata: pamiętaj synu, wszystko, co oddajesz, w końcu wraca. Czas spłacać długi, Małpa mówi, nie wpadam po dwie sztuki w jacuzzi czy z wagi tuzin. Od teraz u twoich ludzi to gówno budzi niepokój, mam ich na oku, już od dawna się nie łudzi nikt wokół. To kwestia widoku, kwestia perspektywy, nie widzisz nic, gdy patrzysz z boku, wszystko jest na niby. Andrzej Cała: Ogromny sukces niezależnego wydawnictwa „Kilka numerów o czymś” z 2009 roku, które pokryło się złotem jako jeden z pierwszych polskich albumów wydanych w drugim obiegu, uczynił z Małpy już nie idola podziemia, a zawodnika pierwszej ligi. Problem w tym, że po wydaniu świetnie przyjętego longplaya artysta usunął się w cień. Oprócz granych regularnie koncertów i występów gościnnych nie prezentował nowych autorskich numerów. „Skała” wyprodukowana przez Donatana przerwała ciszę na początku 2013 roku, błyskawicznie podbijając serca odbiorców. Małpa prezentuje trochę inne oblicze niż wcześniej. Jest wciąż bardzo szczery, otwarty wobec słuchaczy, ale już mniej w nim wątpliwości co do życiowej drogi, jest bardziej pewny podjętych kroków. Jego sukces dał mu siłę, chociaż równie dobrze mógł pogrążyć, wrzucić w otchłań taniego blichtru, używek, odcięcia się od korzeni i wyznawanych od dziecka poglądów. To zapis trudnej życiowej walki, jaką toczy ze sobą w zasadzie codziennie. Bardzo mocny, dający do myślenia singiel w nowoczesnej muzycznie konwencji.