[Zwrotka 1: DonGuralEsko] Wypłakałem tysiąc łez. Mówiłem sobie że to tylko test To, co widzisz i co słyszysz to nie wszystko jest Prawda blisko jest. Idąc za nią tak łatwo się potknąć Dlatego tak niewielu chce jej dotknąć Samotność i cisza nad bezmiarem wód Pierwsza strona Popol Vuh, kiedy miał swój monopol duch U wodopoju czyha lew. Płoche myśli czas spycha wstecz Siedzę i patrzę jak zasycha krew Ją też zmyje deszcz. Jak już nie możesz wrzeszcz Miota się w strachu i w bólu na haczyku leszcz Jeść, zabić, krew, strawić, treść Zracjonalizować, pobłogosławić Założyć maskę i się bawić w tym karnawale Losu żarna mielą ziarna stale Teatralne role na tym deszczowym padole łez Po złote runo nicości bieg [Refren x2] To iloraz hardkoru w świecie smutku i chorób I tak trafi cię piorun, albo dostaniesz nowotworu Zostanie popiół, wyrośnie na nim piołun Co pnie się ku górze musi upaść do dołu Ikar [Zwrotka 2: Małpa] Nie ma, że nie mogę Stopy wystukują rytm o podłogę Kiedy wkoło po pokoju chodzę Na tej drodze spotyka mnie co dzień Dedal I nalega bym leciał za nim w kierunku nieba Ponad drzewa, nie trzeba mi wiele Nie pragnę igrzysk i chleba, chcę móc wierzyć w nadrzędne idee Nie pytaj jaką cenę płacę za bycie liderem Raperem, biznesmenem, bezradnym obywatelem Ruchomym celem, do którego walą z grubej rury Tylko dlatego, że chcę patrzeć na nich z góry Bzdury z których mury budują wzdłuż ulic Mam dziury przez to, że próbuję się znieczulić Obedrzyj mnie ze skóry, kiedy opadną pióra Polecę znowu, bo taka moja natura W obłokach bujam z tymi, co czują się tu jak w domu Returnersi, Małpa, Gural Bez odbioru [Refren] [Zwrotka 3: DonGuralEsko] Ku słońcu leci Ikar. Pisze się lasów kronika Wiatru muzyka. Wiersz świerszcza i kornika Rozszerza się galaktyka, człowiek leci na pysk Archipelag zapomnianych wysp Kulawy pies węszy, ptak patrzy obojętnie Cel wszystkiego wyobrażam sobie mętnie Jak tajemne sprawy na dnie szklanki wśród fusów kawy Ludzie za nic nie chcą zdać sobie sprawy. To wzbudza obawy Pęka płaczliwa struna na cześć króla, co umarł Z pożółkłych kartek wylewam na stół Jastruna Na niebie świeci luna. Wszyscy święci i nikt nie kuma Nie śpią demony tak jak licho i juma Człowiek zmienia się w sępa, jak u Schulza Bruna I nie pamięta o elementach, tak bywa u nas... Pęka płaczliwa struna (na cześć króla, co umarł) [Refren] [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]