Małolat - Głód lyrics

Published

0 93 0

Małolat - Głód lyrics

[Intro] This is Tasty Beatz Koka Beats Koka ma dziś urodziny - świeczki zdmuchnij [Zwrotka 1: Flint] Flint! Czego wam życzę bydlaki - by każdy bit był tak tasty jak ten By w lodówie ścisk sprawiał, że nie widać światła, w lustrach nie widać już gąb By każdy jebany dzień dawał siłę, głód nie dokuczał portfelom Bo czarny charakter chce czegoś więcej, niż diety na pączku i coli zero Ciągle na głodzie, ciągle pierdolę co w modzie jest, kiedy wchodzę tu wiesz Że poniżej pewnego poziomu nie schodzę, jak piwo podane na October Fest Wydawca mówi zrób senioritę Rezerwuj studio, mam całą płytę Projekt jest w drodze! Projekt jest w Koce! Flint! [Zwrotka 2: Zaginiony] Jak jesteś głodna wrażeń chodź Pokażę Ci co daje noc Zostawię dziś na barze sos Wołam ten sukces tak, że wkrótce chyba stracę głos Drinki na barze wykończą mnie, jestem na drodze do marzeń wiem Więc biorę to co tu należy mi się, a każdy dzień jest najlepszym dniem Rap jest jak tlen, media go za powietrze biorą J[---] z colą, a Ty... pijesz piccolo [Zwrotka 3: Żaru] Otwieram drzwi między niebem a piekłem, chodź pokażę Ci mój Requiem Nie bój się iść, podaj mi rękę, dowiesz się dziś, skąd przyszedłem Trainspotting, głód i chłód, mam [?] treść pot i ból i brud Szpryca w krew to Sypie te wersy jak kreski na kartkach, Tasty Beatz to nie wystarcza Typie to mainstream, chora jazda, czuje ten syf, jak pies będę warczał Będę warczał, taka branża, nie wytrzymam - zacznę gryźć Ten głód szybko mnie wykańcza, więc biorę wszystko albo nic Biorę wszystko albo nic Biorę wszystko albo nic Biorę wszystko albo nic Biorę wszystko albo nic [Zwrotka 4: Haju (Pepe Skuad)] Łapię za majka, czas staje w miejscu i tracę w kawałkach poczucie lęku Ten głód narasta, nie wystarczy raz na rok bazgrać, muszę mieć wachlarz wersów Flow, który szybko porwie wszystkie moje wizje w górę No bo wciąż parametry w normie, to wielki problem, gdy odlatuję Wkręt w rap to dziesięć lat grania wersów po osiedlach Nie mogę przestać, to mój wszechświat, dlatego we krwi mam underground Galaktyki słów mam i spala styki znów rap mi I gdy wsiadam na bity, nie czuję różnicy czy jawa to sen czy to matrix [Zwrotka 5: Rekord (Pepe Skuad)] Kiedy wszystko jest tutaj w porządku i chciałbym słuchać już tylko rozsądku I zdusić wszystkie te myśli w zarodku, od których zaczyna mnie ściskać w żołądku Kiedy chciałbym się odkuć albo zacząć coś od początku Znam, to dopada mnie to i odkładam detoks To większa moc tym co kręci planetą Ej, bo bez muzyki tu nie mogę żyć I choć myślałbym inaczej, wciskałbym tylko sobie kit Zabijam głód, kiedy puszczam bit i gadam jak z nut Kiedy włączasz CD znów czujesz, że żyję i czuję to mocno we krwi [Zwrotka 6: Rokson (Pepe Skuad)] Zamykam oczy i widzę hi-haty Krążą jak księżyce wokół planety Czuję sylaby, kiedy drapią od środka Chcą się wydostać jak ćpuny z ośrodka Otwieram oczy znowu patrzę w monitor Wykresy, tabelki. Boże błagam o litość Zerkam na zegarek, ale sekundy płyną wolno I z radia słyszę laski, które lepiej by się złapały za p**no Jedyne co miały światowego w gardle To więcej członków niż facebook i MySpace Wpadnę tu zaraz, poranna kawa Wypadnie mi z ręki jak zejdę na zawał Mam towar od Tasty w najlepszej wersji Rozkładam na deski under i mainstream Zakładam słuchawki, uwalniam brzmienie A decybele wędrują po ciele Mam fazę, że jestem z majkiem na scenie I czuję, że nie chcę już wracać na ziemię [Zwrotka 7: Wuzet] Joł, własne zdanie, sprawdź mnie w lotnym stanie Gdzie mój stuff, gdzie mój jazz i jaranie, spalam stres, piszę wers i nagrane Proste Mam apetyt wilczy, cięty język jak miecze ninji Mam chore jazdy jak David Lynch i nawijam swoje ten typ nie milczy Wuzet, nie pytaj kto to jest, podkręć tubę, sprawdź kolejny wers Koka Beats - personal best, to mój głód - progres I zabieraj swoje pretensje, pcham dalej swoją inwencję Własne zdanie i zieleni więcej, tak właśnie rozpoczynam kadencję Brau! [Zwrotka 8: Małolat] Widzę ich, najchętniej by mnie zjedli, wyrwaliby flaki Są głodni moich emocji, chcą ich na trackach Ja też jestem głodny emocji i pnę się w górę, widzę chmury jak drapacz Robię to kurwa tak jak lubię, nie potrzebuję waszej aprobaty Mów do mnie papo i weź te ochłapy jak z second-handów Jesteś głodny chujowego rapu, nie zniosą tego Twoje soki trawienne Skurwysynu salut, każdy klub i wszystkie osiedla Tam wszędzie widzę tylko głód dobrego rapu i łatwych pieniędzy [Zwrotka 9: Pezet] Pamiętam czasy, kiedy umierałem z głodu, myślę o tym, gdy wsiadam do samochodu Czasem trzeba było ze sklepu obok, brać browar w kredo na dowód I nie było wtedy iPadów, iPodów, nawijaliśmy dla zajawy na schodach I nie było nas stać na żarcie na dowóz, a młody przynosił wtedy towar do domu Jeszcze nie piję szampana pod winogrona, ani wina w salonie w domu Ale cały czas słyszę bit w membranach i cały czas składam słowa do mikrofonu I to jest mój głód i kurwa mać umieram znowu z głodu ziomuś DJ puść mi ten loop Chętnie zjem na nim całą scenę i klub