[Intro] Kuba Knap, człowieniu, słyszałeś to? M.A.D.A. bwoy, Spliff Club [Verse 1: Kuba Knap] Słyszysz bit, mój, nastaw głośniej Otwieram Spliff Club jak na Marszałkowskiej Etap miejski kręcę jak Jan Ulrich Potem toczę się powoli jak biję w [głupich?] Jak mógłbym inaczej, jedno z paskudnych wypaczeń Ale jak już być graczem to dumnym, łapiesz Obczaj na mapie, w którym jesteśmy miejscu Zdzwonkam z Adasiem, serwus bracie, co tam U mnie wiesz, bez złudzeń, bez nerwów Z trudem ponad tydzień stawiałem czoła ścierwu Przywieźć ci browar, aaa, ty nie pijesz, szkoda Widzimy się na schodach przy pawilonach Dziś będzie pusto w barze, a chociaż człowiek Człowiekowi wilkiem to za wasze zdrówko smażę I wymykam się światu jak dym z tipa, żaden ze mnie Keith Richards, dzisiaj tylko spliff i łycha [Hook] Nie bądź spiskowcem Dowiedz się, nie kumasz nic - wynocha Nabijaj tuby full towcem Wdech, wdech, wydech, wdech - nokaut [Verse 2: Kuba Knap] Każdy ma własną sumę nałogów A jej nieupilnowanie jest trudne na ogół Trzeba zapierdalać żeby się nie zmulić Ale kiedy tylko mam okazję na chill, no to chuj Chyba troche mnie znasz ziomuś Zazwyczaj szczerze się cieszę kiedy sztuki są topless Chyba, że akurat byłem coś kupić na ośce, bwoy Weed, wine and women, wiem, że poczuję straty w ten weekend Ale nie liczę ile wytrułem szarych komórek, typie [Verse 3: MADA] To jest spliff club, skręcam gibla Jest tu bliski mi [?] Słyszysz - to linia basu, wiesz, to dobra firma Z konkretnym podejściem do życia, zwalniam tempo Jak mam pisać ten numer nie lecąc To jak oglądać Mac & Devin Go To High School na trzeźwo Kiedy fotel oferuje mi swą miękkość Po całym tygodniu zapierdalania jestem ciężki jak LeBron James, u ciebie szeleści srebro lub ciągniesz ścierwo U mnie Just Blaze lub Hot jak Erick Sermon Bo raz jest luz, gdzieś na filtrach Przy gwizdkach, a raz wieczór z piękną kobietą Taki detox, trzeba się odchamić, czasami Całą noc z opowiastkami do pociągu Odcinam się, tak dla S.P.O.R.T.U Luz naturalny, to musisz wiedzieć, ah [Hook] [Outro] MADA, człowieniu Kuba Knap, człowieniu Spróbuj teraz nie zajarać łajzo Leć do Żabki po browara i spal to [Freestyle: MADA] ... [Freestyle: Kuba Knap] Co to był za tydzień, ty, weź mnie nie pytaj 3K - kac, kac, kac - tak to czytaj, człowieniu Nawet nie wiem co się wtedy działo Codziennie wracałem o 6 rano, chyba Tak, to na pewno Od dziś już mi będzie wszystko jedno Bo się wychilluję zaraz z Bleizem na tracku Człowieniu, tak, to mój atut - lenistwo Nie protestowałem wcale Odwrotnie niż moja siostra, ale Ale ona może tylko dostać pochwałę za dobre sprawowanie, yo Teraz siedzę z Madą i wiem to Będzie mi po tym joincie wszystko jedno Wjadę z Bleizem na dobrym tracku I nie będę miał problemów chłopaku Co jest człowieniu, ten tydzień to masakra A ja wejdę do studia i to nagram Tak to się robi ziom, wiesz o co chodzi Jak nie wiesz to zamilcz, jak wiesz to do nas dobij, yo Puść to w obieg stary