Luka - Następny Dzień lyrics

Published

0 247 0

Luka - Następny Dzień lyrics

[Emes] Zasypiam z myślą, że może to za wolne tempo Sen przychodzi lekko, ale staje się zwykłą męką Balans realiów z podświadomością #Incepcja Miarą tysiąca nieznanych twarzy i pustych mieszkań Wciąż zmienia się wszystko i zostaje wszystko bez zmian Mówią, zmieniłem się, zmienili się - pierdolona pętla To nie gra na pokaz, [?] zepsuty do cna Skażonej krwi pokoleniem, szukam tlenu #morfologia Ale wciąż mam pociąg do ambicji, to ambicje są jak pociąg Co jakiś czas staje na stacji, by kolejny wagon dopiąć Mierzyć zbyt wysoko, mówią, nie można tak Jeśli nadasz nagość krokom, stajesz się granicą ponad stan Tych łajz zapatrzonych w życie, bez wyobraźni ich płacz Chcą być na szczycie, są zbyt uniwersalni Chcę żyć życiem i biorę to na barki Problemy z kręgosłupem mam, oby niemoralnym [Ref. - Luka] Nie zatrzymam się, od dawna znam swój cel Od dawna znam swój cel, znam swój cel Nie zatrzymam się, do końca będę biegł Do końca, do końca wiem Nie zatrzymam się, od dawna znam swój cel Od dawna znam swój cel, znam swój cel (Ego) nie zatrzymam się, do końca będę biegł Do końca będę biegł [Zen] Powinienem rzucić pracę, na magistra kłaść lachę I tak, że grać rap, który zamknie typom japę Nie reperować się apteką, to nie spożywczy A łykam tabletki w trosce o stan fizyczny Bo system to liczby, liczby to zawsze hajs I ty kumasz to, jeżeli czynsz opłacasz sam I niech pierdolą, że żyje na pół gwizdka Co oni robią prócz krojenia matki z wypłat? Ja to hybryda, co dzień przeciwstawnie Tryb systemu i dywersant, postaw na mnie Inwersja stawiam na ciebie, jak na braci, jak na braci Bo ile można żyć na raty? (Ieee?) Chce z tego legendy, co jak się przeliczę - nic To samo życie, jak u byle typa, idź Idę..., ale krokiem zwiadowcy A powinienem być trochę mniej ostrożny [Luka] Kiedyś mówili daj sobie z rapem spokój Dzisiaj piszą i się proszą "dograsz się do tych tracków ziomuś?" Chcieli zdobyć wielką sławę, włamać się bocznymi drzwiami Ja jechałem Cadillakiem do następnego poziomu Zostali gdzieś za plecami, ja nie patrzę w tył Biegnę dalej, z każdym wersem jestem bliżej Każdy progres jest jak diament, ta scena świętym Graalem Co dzień biegnę, by spełnić największe z marzeń Ich oczy patrzą się zazdrośnie Gdy widzą, jak z każdym trackiem detonuję bombę Mają na sobie klątwę przeciw muzyce Stoją i czekają w strachu na mój longplay Gdybym posłuchał ich, to stał bym razem z nimi Wodził oczami gdzieś za marzeniami, które znikają za horyzontem Tak jak ptaki na pustyni własnych wspomnień Nigdy niedokonanych... [Ref.] Nie zatrzymam się, od dawna znam swój cel Od dawna znam swój cel, znam swój cel Nie zatrzymam się, do końca będę biegł Do końca, do końca wiem Nie zatrzymam się, od dawna znam swój cel Od dawna znam swój cel, znam swój cel Nie zatrzymam się, do końca będę biegł Do końca będę biegł