[Zwrotka 1] Czas biegnie, ma tempo szalone Ja walczę, żeby mu wyrwać moment I fakt, że kawałek mu chlasnę czasem Wtedy siadam na ławce - czytam prasę Dziś na przykład taki traf mi się trafił: Ledwo zacząłem drugi akapit A tu dziewczę staje przede mnie, młode wiekiem I okiem łypie - to na mnie, to na gazetę I pyta bez długich przemów Czy nie widziałem jej koleżanki, co szła tędy chwilę temu Mówię, że mam tu mały dysonans Bo szła jedna, ale nie mówiła czy to ona Dziewczę przełamuje impas I pyta czy szybko szła, i czy to była blondynka Mówię, że przeleciała biegiem, miała pióra Ale jaki to kolor? Nie wiem, bo akurat: [Refren] Na ten temat wiedzę mam wątłą Czy to blond, czy to blond, czy to blond, czy to blond, blond I rozstrzygnięcia tu nie nastąpią Czy to blond, czy to blond, czy to blond, czy to blond, blond Niestety rzeczy nieznane mi są to Czy to blond, czy to blond, czy to blond, czy to blond, blond Brak odpowiedzi na moje konto Czy to blond, czy to blond, czy to blond, czy to blond, blond [Zwrotka 2] Innym razem łajbą płynę; żadnych gazet, mam tutaj książkę, kolubrynę Autor raczej nobla nie weźmie Ale ostatecznie nawet czyta się nieźle Literatura, kontakt z wodą I trzech dziadków obok, co coraz głośniej spór wiodą I jedną rzecz od razu ustalmy: Spór jest kurwa fundamentalny Bo jeden dziadek bije na alarm że to, czym płyniemy, to nie jest statek, tylko katamaran Drugiego aż trzęsie od takich ocen I krzyczy, że to jest barka na sto procent Trzeci pije kielich przed I mówi, że to prom, i żeby się tamci jebnęli w łeb A że nie widzi aprobaty w ich twarzach Zwraca się do mnie - pyta co ja uważam [Refren] A ja na ten temat wiedzę mam wątłą Czy to prom, czy to prom, czy to prom, czy to prom, prom I rozstrzygnięcia tu nie nastąpią Czy to prom, czy to prom, czy to prom, czy to prom, prom Niestety rzeczy nieznane mi są to Czy to prom, czy to prom, czy to prom, czy to prom, prom Brak odpowiedzi na moje konto Czy to prom, czy to prom, czy to prom, czy to prom, prom [Zwrotka 3] To jest jakaś większa klika - Ludzi, co mnie nachodzą gdy cokolwiek czytam I szyją podwójnym ściegiem Bo nie dość, że pytają mnie, to jeszcze o sprawy, o których nic nie wiem Plener, trawa czy beton; Niech tylko sięgnę po książkę albo mignę gazetą Już się nieuchronnie chmara zrywa I sunie tu do mnie, żeby mnie ponagabywać Zero luzu Im tekst lepiej napisany Tym najebanych więcej intruzów A przy grafomaństwie, choćby tycim Podchodzą trzeźwi oraz niedopici Dziś w myślach łapie każdą z istot Co mi kiedykolwiek weszła w czytelnictwo Biorę je wszystkie, stawiam w jeden rząd i pytam: Czy to jest błąd, że ja chciałbym poczytać? [Refren] I tu się muszę mierzyć z kontrą że to błąd, że to błąd, że to błąd, że to błąd, błąd I rozstrzygnięcia tutaj nastąpią że to błąd, że to błąd, że to błąd, że to błąd, błąd Niestety rzeczy już znane mi są to że to błąd, że to błąd, że to błąd, że to błąd, błąd I garść odpowiedzi na moje konto że to błąd, że to błąd, że to błąd, że to błąd, błąd [Teksty i adnotacje na Rap Genius Polska]