Siedzę na brzegu świata Macham nogami I myślę, że dalej nic nie ma Wszystko za nami A ciężko jest w tej sytuacji Iść przed siebie A znajdę tysiąc powodów Na ten krok jeden A może jednak nie warto Oglądać się Może tam dalej jest coś Czeka na mnie A może odwrócę się jednak Popatrzę wstecz I może coś za sobą znajdę A może nie Siedzę na brzegu świata I nic nie rozumiem Ty mówisz, że tyle potrafię Ja czuję, że nic nie umiem Mówisz, że wiem wiele więcej Ja wiem, że nic nie wiem I znów przecież mam tylko siebie Wiec mam tak niewiele I ponoć to jest prawie talent Ale niekoniecznie Ja czuję, że już się wypalam Talenty są wieczne I wszystko miało się udać I być tak wspaniale A siedzę na brzegu świata I nie wiem co dalej Życie to obłęd, ale żyję je dla Ciebie Ciągle coś mnie popycha wciąż i coś mnie wciąż do przodu ciągnie I coraz mocniej wiąże każdy nowy koniec z końcem Przeciągam strunę i pozwalam jej ponownie rozbrzmieć Życie to obłęd, ale żyję je dla Ciebie Ciągle coś mnie popycha wciąż i coś mnie wciąż do przodu ciągnie I coraz mocniej wiąże każdy nowy koniec z końcem Ale nadzieję wiąże z nowym początkiem Życie i ciągle gubię kierunek i tracę z oczu horyzont I zbaczam z właściwej ścieżki I ciągle gubię się I ciągle gubię kierunek i tracę z oczu horyzont I zbaczam z właściwej ścieżki I ciągle gubię się