Legendarny Afrojax - Brak Boga lyrics

Published

0 140 0

Legendarny Afrojax - Brak Boga lyrics

[Zwrotka 1] Gdzie jest piekło? W twoim lokalnym kebabie Który emituje spalenizny wonie wszawe Jest też we wszystkich dobrych sklepach muzycznych Gdzie pozbawieni pizdy snują się onaniści Jest i w osiedlowym spożywczaku Gdzie jabłuszko rumiane w koszyku na dole Gdy każesz je sobie podać dziewczyno chłopaku Podaje ci je osoba zanurzona w smole Jest za kasą w hipermarkecie Choć byś był nie pierwszy, drugi lecz miał miejsce trzecie To i tak wygrałeś przecież w porównaniu z kasjerką Ta co pada nisko, dupą gniecie podliczając ścierwo nam W biurze za kontuarem, w urzędzie spójrz no Diabeł nas tam niewoli, nie da się kurwa ruszyć Każdy szczerze pierdoli twoje jabłuszko Piekło jest wszędzie gdzie siedzisz bo musisz [Refren] Nie wiemy gdzie raj niebieski Wiemy świetnie gdzie lament, zamęt, blask płomieni Jęczymy w ścisku kleszczy W ścisku kleszczy, aż chuj trzeszczy I nawzajem je sobie fundujemy Nie znamy paraiso celeste Znamy jedno lament, zamęt, blask płomieni Jęczymy w ścisku kleszczy W ścisku kleszczy, aż chuj trzeszczy I sami je sobie fundujemy [Zwrotka 2] Gdzie jest piekło? W szklance i w butelce Wszędzie gdzie tak zwana słabość charakteru Aby ulotna lekkość gdzie ściśnięte serce Aby chwilowa zmiana gdzie okowy systemu W fifce jest i w aluminiowej folii W paczce z dumnym napisem "Powoduje raka" Kiedy chcemy zapomnieć, że tak strasznie boli Wątpliwości uciszyć, do werbla nie skakać I tak dzień za dniem jebane panaceum Aż już nikt nie pamięta, że mogliśmy inaczej Napierdoląc szkaradnie nie trafiam do celu Morda zmięta, śluzówka pali, nieświeże gacie Kiep na klawiaturze, ale stukam jak pojeb Wymyślam słowo duże, aby się w końcu rzekło Rano będzie chujowo kurwa, żyły pokroję Lecz wieczorem znów ulga i to też jest piekło [Refren] Nie wiemy gdzie raj niebieski Wiemy świetnie gdzie lament, zamęt, blask płomieni Jęczymy w ścisku kleszczy W ścisku kleszczy, aż chuj trzeszczy I nawzajem je sobie fundujemy Nie znamy paraiso celeste Znamy jedno lament, zamęt, blask płomieni Jęczymy w ścisku kleszczy W ścisku kleszczy, aż chuj trzeszczy I sami je sobie fundujemy [Zwrotka 3] Gdzie jest piekło? Jest między nami Utkwiliśmy przy stole zamykały się ściany Łzy kapały, nasza skarga była dość głośna Ciekły krany, gdy postanowiliśmy się rozstać Tęskniliśmy za niebem, szlochaliśmy za czasem To przytulne było piekło, graniczone nawiasem Mieliśmy w nim siebie i to było korzystne Rożen mięknie, gdy się smażysz w towarzystwie Padał kwaśny deszcz, dmuchał śmierdzący wiatr Ale to oswoiliśmy też przez tyle lat Wyliśmy, słabły ciała i dziwił się świat Aż wstałem, wyjąłem wała i naszczałem na blat Szach i mat Skąd te miny? Chyba wam uciekło To, które sobie tworzymy to jedyne piekło Moje łzy nadal drążą twarz stężoną jak skała Ona już nie pamięta czemu wtedy płakała [Refren] Nie wiemy gdzie raj niebieski Wiemy świetnie gdzie lament, zamęt, blask płomieni Jęczymy w ścisku kleszczy W ścisku kleszczy, aż chuj trzeszczy I nawzajem je sobie fundujemy Nie znamy paraiso celeste Znamy jedno lament, zamęt, blask płomieni Jęczymy w ścisku kleszczy W ścisku kleszczy, aż chuj trzeszczy I sami je sobie fundujemy [Zwrotka 4] Brak Boga Ja ciągle widzę brak Boga Ja dalej widzę brak Boga Ja ciągle widzę brak Boga Ja nadal widzę brak Boga Ja ciągle widzę brak Boga Ja dalej widzę brak Boga Ja ciągle widzę brak Boga Ja nadal widzę brak Boga