L.U.C - Remont na arteriach mego życia lyrics

Published

0 136 0

L.U.C - Remont na arteriach mego życia lyrics

Idę po wertepach obranego traktu Jam bałagan czy to ten świat jako labirynt faktówAktu Alanie wijący się szybciej Od taśm i kompaktów Tłów Wygina się jak plastik od obłędu Gimnastyk pędu czynów i słów Uwikłany w swego DNA ramy unoszę się W kłębach wspomnień i snów Może to wszystko jest iluzoryczną watą A to co złe za dobre opłatą 300 metrów z dzielnicy baśniowego lasu zgasło jak lato Na rzecz bytu ciasnego jak atom Niepewnego jak sojusz NATO Nie martw się kochanie Nie martw się tato Dam rade jakem eluceluc Moc jest ze mną wie to imperator Ja parapsychogenerator Z rozbabraną brodą Mam wiarę jak frodo Wiem todo piero pierwsza kwarta Los wycina nam kołki Jak dowcipny tartak Muzyka to podarta karta Czasem gry nie warta Ale moja karta. Od serca i od zera... W plastelinowym swetrze Pieprze nieprzytomnie Idę tak skromnie ale wielokpomnie Ciężko ciągnąć Po nierównym gruncie Wózek tak słodkich wspomnień... Zostawiam je więc na czas remontu Idę mimo rządzącego mną Nie mojego rządu Który łata dziury ostatnim kłębem Naszych nerwów Idę więc begnę nawet kiedy śpię Bywa lepiej niż w niebie bywa Jak we mgle Nie wyjaśnię tego skąd mam Te dziewięć pięt Nie wiem już co na jawie wieje co dzieje Się we śnie zajeiście Śnieg przebiśnieg zieloń złote liście x 3 A wokół ciągle śnieg zieleń wiśnie I oczywiście znowu najdłużej deszcze I spadające liście Wybacz mi że soczyście Wylewam się jak spam Wybacz mi ale mam Remont na arteriech mego życia Remont na arteriach mego życia