L.U.C - Co z tą Polską? - Soviet mental kisiel lyrics

Published

0 168 0

L.U.C - Co z tą Polską? - Soviet mental kisiel lyrics

H.I.P.-H.O.P. to nie chęć bycia strażakiem Z tego się nie wyrasta jak Jożin z bagien Tak więc odważnie zależnie podążam swym szlakiem Szanuje wiernego, gardzę sezonowym krzakiem Jestem uświadamiaczem więc ogłupiacze polują Na mnie jak na smerfy Klakier Wypracowuję markę, to rymu szlachetny lakier Wtem rak kiedy mnie dopada zwątpienie, mam odechcenie Jestem pracusiem na minusie Mimo że się ga globusie nie lenię Też ulegam pokusiekło niezłomnie mnie, oniemienie Nie mówię, że nie uwierzenie w to To sprzeniewierzenie lecz Nikczemnie chce czy nie to otoczenie Wszczęło wrzenie we mnie, oto ma odsiecz Płytę te czynie jako naczynie w którym krew Zagotowuje co dzień się, słowa to mój miecz Niepewnie tnie mnie niemy krzyk o przełom przeprzy Kro, że oprócz tej żenady każdy jak Wikipedia Wierzy, że od drugiego lepszy Wszystko należy się za free a przede wszystkim mp3 Więc na łączach ruch jak na helu przeprzy Kro mi, że brzydko okradają nas mówię To za wielu toniemy tonieprzy Jemne jak zmiana pieluch Lub piwo bez chmielu w głowach się pieprzy Chyba czas je przewietrzyć To mania okradania sowietów Lata kombinowania każdy cwaniak Od opodatkowania do skasowania biletu (x2) Prawda gorzka jak chwila słońca tu krótka W Polsce sprzedaje się tylko godność i wódka Prawda gorzka jak chwila słońca tu krótka Sztampa, plagiaty, kiełbasa, disco i wódka Patrz kurwa mać stali na sali Machali mi rękami nogami sami się deptali cali Patrz ustami wykrzykiwali mój rap azali Mieli kupili czy każdy kradł Spalimy bat zrobimy fot Ile masz lat małolat, ale z ciebie kot Zróbmy se lot desperado jak Salwador Dali Oto mój pot, oto mój glock cię rozwali Na sali jest Fokusmok, krok cię dzieli od Stop, kilku stali miecz wykuwa młot Pełen detali nazywali by go Chodź nam to coś co cię powali Masz mp3 nie masz się czym chwalić Masz tą płytę, mogę cię ocalić O boże nie masz co palić Wysłuchali, do cna wyjebali Na śmietniku kultury się czai Jak straż nocna czeka na skok na fali Od podstaw znów z głów anomalii ich i rzemiosła Droga prosta szła po podpalonych mostach Z dwóch stron stali, wysyłali w postach I podpalali coś w nas Hipoteza brzmi - ci ludzie nie mają kasy Ja, uhm, ci ludzie nie mają klasy Każdy łasy na frikowe rarytasy Stąd te nasze językowe wygibasy Zapnij pasy protegowany tej rasy Wodzi na zawarcie przymierza Jak sub-basy spotęgowany masyw Otwiera przed sobą sezam Ale co tam mamy totalne szczęście Gramy co kochamy najczęściej Nasuwa się pytanie czego chcieć więcej? Może po prostu mamy złe podejście Myślę, że nawet mając miliard w rozumie Nie potrafiłbyś tego zrozumieć Póki co w sumie muszę to unieść Gdy pasożytem staje się konsument Wszędzie dwóch zawodowców kontra stu konformistów Mówią, że jestem mistrzem słowa A czuję się niczym pastuch I chyba brak mi słów Tony kontrastów z mej nadziei zrobiły Tiramisu Wieje mi realizmem, kocham ojczyznę Która ma system wyciskający nam na moralności bliznę Co dzień przez biznes tracę swą podobiznę Honor przypomina mi na wynos tanią chińszczyznę Walczyć o wizję czy wygodnie wyżyć połykając truciznę Szacunkiem w środowisku nie nakarmię rodziny, prędzej zawisnę W powietrzu jak Trinity w Matrix'ie jak woda w Wiśle skisnę Stoję na rozwidleniu, powietrze cuchnie nibylandii tragikomizmem Etyka myli mi się z debilizmem Liznę misie, blant mi tli się, mitlich fluchel Tomku Lisie jak chyba wiem co z tą Polską To malinowy soviet mental kisiel (x2) Prawda gorzka jak chwila słońca tu krótka W Polsce sprzedaje się tylko godność i wódka Prawda gorzka jak chwila słońca tu krótka Sztampa, plagiaty, kiełbasa, disco i wódka