L.A. - Być i mieć lyrics

Published

0 395 0

L.A. - Być i mieć lyrics

[Zwrotka 1: Peja] Rap niebezpieczny dla dziewczyn lubiących grzeszyć Grzeczny rap dla chłopaków co bywają niebezpieczni Odwieczny konflikt trwa, wersy, szacunek bratku "Być i mieć" Rychu, Dono to nie droga do upadku Ponoć mają to najlepsi, ja pewien swej profesji Wiem jak to w głowie pieprzy, zawsze mogą być lepsi Choć często gorsi bywają lepiej widoczni, bez kitu Łapią się tanich chwytów, których nie tykaj, smyku Jak miłość to nieszczęśliwa, a seks tylko zakazany Jak myśl to uwolniona, lecz koniecznie brudna, rany Nadal otwarte cierpienie, ból był i parter Krwotok wewnętrzny, tylko tak uznać prawdę Szczerze? Nie wpadnę do knajpy o nazwie "Na dnie" Looser? Bynajmniej. Przez słabości nie padnę Na bicie robię grandę, znany z konsekwencji Byle nie spieprzyć jakości życia, powielać błędy Nadal uczę się na nich, lecz nie na swoich, a cudzych Bo popełnianie tych samych błędów zaczęło nudzić [Refren: Peja] Mózg się lasuje, więc się lansuje głowa Zabawa w rapera, gorący towar Z psychą posraną jak Soprano choć ciota Polski raperze, Hip-hop Cię zastopował [Zwrotka 2: Dono] Szczęśliwy człowiek z Świętochłowic ma wspomnienia Szczęśliwy człowiek z Świętochłowic spełnił marzenia Robi se rap, objechał świat, pisze kiedy chce Według swojej woli, cztery płyty, kiedyś w innej roli Wpatrzony młody człowiek w swych idoli Lata upłynęły z idolami, stoi oh my God Życie jest piękne tylko trzeba o nie dbać Z sobą dobrze żyć, a później innym trochę wiary dać Kupiłeś pałac, pusty plac, łazisz sam w nim jak pajac Wokół straszy Cię ziom zamiast dzwonić, dissy ino piszą Sporo gadżetów, niespotykanych rarytasów Nikt dla gościa nie ma czasu, już nie wyjdziesz z tego złotego szałasu W mieście zdarzy zresetować i zapomnieć Mieć [?] za przyjaciół skoczyć w ogień Siebie spełnię, egoistów kiedyś, dziś powita salwa gwizdów Zaćmi, wolę zostać na ulicy wypełnionej braćmi Wolę zostać, patrzeć na te gwiazdy z dołu Nigdy ponad, zwykły człowiek Dono [Refren: Dono] Mózg się lasuje, więc się lansuje głowa Zabawa w rapera, gorący towar Z psychą posraną jak Soprano choć ciota Polski raperze, Hip-hop Cię zastopował [Zwrotka 3: Peja] Wyścig szczurów w rapie jest widoczny jak na dłoni Tu każdy za czymś goni, fejmu pragnie anonim On szmalu więcej chce, bo już poczuł przelew rankiem Przywitał się z przemysłem, pożegnał z undergroundem Kołchoz, kombinat, żadna kuźnia talentów Wyprodukować w imię martwych prezydentów Jeszcze wiele złych patentów, na popyt, podaż raczej Krzywe akcje i krzykacze, na których krzywo patrzę Śmiać mi się chce, robią wszystko inaczej Chcą więcej, szybciej, ich czas mija bracie Mój czas się dłuży niczym "Bop Gun" Ice Cube'a Przygoda gruba, kontra rapu podróba W zasadzie ubaw mam po pachy, drę łacha Z każdego wacka, chcieli jak ja zarabiać Co drugi cwaniak z pomysłem na sukces Jeśli włączysz choć jedną półkulę to wkrótce Przejrzysz na oczy, że ten biznes Cię kocha Miłością Kroloppa, weź ogarnij się chłopak [Refren: Peja] Mózg się lasuje, więc się lansuje głowa Zabawa w rapera, gorący towar Z psychą posraną jak Soprano choć ciota Polski raperze, Hip-hop Cię zastopował [Zwrotka 4: Dono] Nigdy ponad swego człowieka Aplikuję, gotuję, choruję na tą pasję, nie chcę się wyleczyć, chcę zarabiać O bakterii chcę wykładać, wiele się zmieniło, kilku odbiło, kilku skurwiło Sztuka być i mieć, utrzymać mordę drzecć nawet nie dla tłumów Papu ćwiry nie są, statystami [?], ty se dalej sam Łap zajawki chwilowe, wybierz tylko inną kurwa lansowania drogę Wspólnie dorastali, jeden ma się dobrze, drugi żali Fanatycy rapu wciąż na sali Nawet kiedy będzie kryzys będą stali Wielki będzie kiedy będzie skromnie mały, kiedyś będą tłumy ich żegnały Jest rodzina, uśmiech dzieci, przyjaciele Własny dom na ratunek, jeszcze Was pomęczy oldschoolowy nasz gatunek Być i mieć ciemna chmura dać powinna deszcz Coś tu dziś nie pada, nigdy padać nie miało Inaczej, by się wiele rzeczy postrzegało To coś więcej niż chwilowe słuchanie, pisanie, sezonowe nabijanie To coś więcej niż bujanie, lansowanie To wiedza, lojalność, honor, rap I tak nierozłącznie od dwudziestu dwóch lat Sztucznie nie pompuję, wzniesiony filar restauruję konsekwentnie bez ciśnienia Jednii mają zaledwie pięć minut inni pozdrowienia [Outro: Dono x4] Ty masz zaledwie pięć minut Zaledwie pięć minut A my, My pozdrowienia [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]