Mieszkają w granitowych domach A na drzwiach widnieją imiona Nas tam jeszcze nie ma brat [Verse 1: Planet ANM] Mieć spokój ducha, bez pigułki na sen Mieć tą tarczę przed oczyma, skrzydła i hełm Móc polecieć jak Ikar, zapominając co to stres I przy upadku słyszeć szepty: "Ty Jak on to zrobił, że to przeżył, co? W ziemię uderzył, gdy go przeszył grom" To jakby z popielnika iskiereczka chciała przeszyć tytan Nadzieją jej matczyła, a głupią była iskra Mieć spokój ducha we własnych butach, gniew Zostawić gdzieś, gdzie go zmyje deszcz Się ponad wznieść, przy czym Założyć krzyż na szyję i z nim iść w świat liryki Wierząc, że nie jest się nikim Duszę krzywdzi grzech pierwotny, grzech nabyty Poziom własnych wartości jest ekstremalnie niski Sprzęgło w pysk dla zawistnych By życie było lżejsze, zatamować myśli Świat demonów ceną za talent Niepewny jutra, chyba wcześniej napiszę testament Mam w talii asa, choć to przecież król wali damę Matka głupców dziś wygasa niczym drzewo marzeń To co zostaje, to knoty zniczy Kolejny rok, komuś się zmarło, znów ktoś nie wybudził się ze snu Czasem się dzieje tak bez przyczyn Czasem przyczyną jest nóż, na ziemię schodzą płanetnicy [Hook: Planet ANM] Mieszkają w granitowych domach A na drzwiach widnieją imiona Nas tam jeszcze nie ma brat Ciche szepty (szepty), czy ty je słyszysz? Życie to droga, ku płomieniom zniczy Mieszkają w granitowych domach A na drzwiach widnieją imiona Nas tam jeszcze nie ma brat Ciche szepty (szepty), czy to nie dziwne? Tam jeszcze nie ma nas, póki mamy ikrę [Verse 2: Planet ANM] Patrzę na niebo i widzę te gwiazdy nocą Czasem myślę, że romantyzm uciekł mi przez okno Czasem mam wrażenie, że to rzeczywistość niszczy kogoś Kto wypatrzył na tym niebie swój azymut na wolność Wiesz, dostrzegam więcej mając romantyczną duszę W kroplach deszczu widzę resztki sumień, głupek Ludzie nie pojmują siebie, jestem pewien, że Zanim to zrozumiesz to już padnę trupem Uwierz mi na słowo Psychika jest jak feniks, odrodzi się na nowo To ciężki kawał chleba, bo trzeba dać jej spłonąć Nie ronić łez co słone, jak Yoko Ono za Lenonem Oto słowo koniec, zostaw błoto poza domem Mieć spokój ducha, mieć odwagę by się wsłuchać Móc odróżnić propagandę od słowa nauka Żyć tu naprawdę, choćby w ubóstwie Czuć, że to życie jest naprawdę, a nie tylko naprawdę umrzeć Jestem Planet, czasem dobry omen, czasem Ikar Kim bym nie był, sunę ponad nieboskłonem za życia Możesz potępić mnie za zbytni cynizm, za lekko-duszność Ale jeśli mnie nie poznasz, nie mów o mnie ludziom Ty i cała banda wróżek, pseudoprzyjaciół Już nie pamiętasz kto cię urzekł, kiedy żyłaś w strachu? Już nie wiesz co to jest szacunek? Pozwól, że podpowiem Twoje incognito, na tym tracku, z mojej strony spowiedź [Hook: Planet ANM] Mieszkają w granitowych domach A na drzwiach widnieją imiona Nas tam jeszcze nie ma brat Ciche szepty (szepty), czy ty je słyszysz? Życie to droga, ku płomieniom zniczy Mieszkają w granitowych domach A na drzwiach widnieją imiona Nas tam jeszcze nie ma brat Ciche szepty (szepty), czy to nie dziwne? Tam jeszcze nie ma nas, póki mamy ikrę. [x2]