Kubiszew x Zbylu - Listopad lyrics

Published

0 168 0

Kubiszew x Zbylu - Listopad lyrics

[Zwrotka 1: Kubiszew] I tu mój okręt tonie, witam na pokładzie Na dworze szaro-buro, jak to w listopadzie Pauza w mojej bani mówi "wszystko jest bez sensu" Ja chciałbym zmówić pacierz, ale nie pamiętam tekstu Na dworze koło zera, na karku kilkanaście W psychice minusowo, widziałem to wyraźnie To moment którym los, zabiera mi dzieciństwo Dziś mówię "kocham życie", wtedy, że "życie to świństwo" Bieda, że aż kwiczy, pierwszy rozdział tego tomu Sorry nie mam światła ale witaj w moim domu Chciałbyś wiedzieć więcej, weź sobie przewiń szybko Rozdział numer jeden to "Prawda, Ludzie, Hip-Hop" Ta historia mnie uczyła i do dzisiaj nie jest łatwa Choć listopad jest prawdziwy, nie chce mówić dziś o faktach Powiem Ci o świetle, w którym już od wtedy stoje Ten listopad w moim życiu, jest pieprzonym nastrojem [Zwrotka 2: Kubiszew] Już cześć, facet wiesz czym wrażliwość jest dla mózgu Jeśli nadal jesteś, witaj na tym samym wózku Nie będe siał depresji, chujni.. tak w ogóle Doskonale wiem jak zakręcić ten kurek Kiedy spojrze w lustro, to sobie policze Bo widze nowe życie, za czasem tych rozliczeń Mówie Ci o życiu, nie mówie dziś o śmierci Zawsze stoje twardo, nawet na krawędzi Bywałem do góry, na dole troche częściej Nie szukaj morałów, tylko logiki w tym tekście Przewaga minusów, to dobra statystyka Dwa takie rodzą plus, życie to matematyka Musiałem to wykrzyczeć, żeby sie pożegnać Depresja to dziwka, z którą nie zagram już w debla Rozpierdalam chóry, w mojej duszy już nie pada W moim życiu już nie będzie jebanego listopada! [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]