Kubi - Mądry Polak po szkodzie głupi po gołdzie lyrics

Published

0 132 0

Kubi - Mądry Polak po szkodzie głupi po gołdzie lyrics

Kubi Wiadomo, że bym wolał Harem zraszać Cristalem Lecz nie gardzę wcale zimną wódką i tatarem Dobre mięsko! Nie mówię o tej, co stoi za barem Patrząc na zegarek i na klientów kurewsko Z nadzieją na zakupy, gdzieś indziej, niż w Tesco Chcesz wziąć pod skrzydełko? W bonusie masz już dziecko A może dwójkę dzieci, jak ten czas szybko leci Nie wiem, czemu się nie cieszy, przecież dali jej na becik Szkoda nerwów, więc zostawmy politykę Jak skończymy kulturalnie, coś jej wpadnie za fatygę Co złego, to nie my i co z tego, że płyniemy? To nie nasza wina, że już takie mamy geny Robisz się senny, to historię Ci opowiem Kilku gości z Radomia - Włości, gdzieś na Mokotowie Nie wiem, czy pamiętam tą noc, choć w połowie Ale mało brakowało, żeby ktoś stracił zdrowie Z lokalu mam flashback, chyba było spoko Co chwila brzdęk-brzdęk, parę sztuk wpadło w oko W tym sęk, że miałem czas i mierzyłem zbyt wysoko Bez szans na parkiecie- umiem tańczyć tylko pogo W drodze powrotnej ciągnął się za nami ogon My do nich spokojnie, a oni do nas wrogo Od słowa, do słowa i gotowa awantura Jak logo Nike na czole, tego, co najbardziej urał Żaden z nas nie poległ, wszyscy wyszli bez szwa*ku Oprócz klucza od chaty, który się ukręcił w zamku Za drzwiami mam worek, myślę, nerwy se ukoję A póki co, tu stoję i opieram się o poręcz Nagle- eureka, przecież da się wejść balkonem Po piorunochronie, jak w "Jestem Hardkorem" Mądry Polak po szkodzie, głupi, jak jest wóda Dobrze, że oprócz klucza, nikt nie złamał kręgosłupa Kolejny raz się udało, jakoś będzie Życie znów na szali, z ziomalami wóda pęknie Wybite barki, po czystej mądry Bo gdyby nie chłopaki, pare razy bym nie chodził Mądry Polak po szkodzie, głupi Polak po gołdzie Męski grono- jest dobrze, później może jakaś dojdzie Ciężkie warunki na froncie, nie zawsze ciepła pościel A gdzie ich noc zastanie, tam przybiją gwoździe KęKę To było w czasach, gdy nie było Schengen, za to ja jestem Chłopak na obczyźnie z ziomalami sprechen, sprechen Moi ludzie spod Kraśnika, pamiętam Ciudoka i Ździcha i nieżyjącego Henia Ja 16 lat i sporo hajsu Jak na tamten czas, to naprawdę sporo hajsu Mama zarabiała 600, ja miałem 2.500, I to deutche marków, więc naprawdę sporo hajsu Balety w klubach, turecka nuta Salam alejkum, alejkum salam, what's poppin kurwa? Dwa portrety Atatürka i karty Siedzimy całą noc, joł, ich wersja bałałajki Cap w sałacie, kolejna mleczna Raki Zaczynam o Sobieskim, co to ich wziął przewalił Później gładko, co było z Ormianami Kto stoi za masakrą, oni łapy za parkany Przez chwilę myślę- przyszła na mnie kolej Oczy, oczywiste, co drugi za rękojeść Ratuje Henio zabluźnił, wypuścił Wciąż płaczę, że nie żyjesz, miałbyś u mnie skrzynkę wódki Kolejny raz się udało, jakoś będzie Życie znów na szali, z ziomalami wóda pęknie Wybite barki, po czystej mądry Bo gdyby nie chłopaki, pare razy bym nie chodził [Refren] KęKę Amerykańce pod Wiessbaden miały bazę Pierdolone Marinsiaki rządzą, bo płacą dolarem Pamiętne kursy na Euro 1:1 Ja Polak do mudżina "uważaj szlachta jedzie" Moc zrobiony Doppelkornem, whatever 3 lata po turasie- niby więcej doświadczenia Fakty są takie, jak wóda klepnie Z ziomami robię rokosz, przejmujemy całą Hesję Gadka o rapie, ten Mudżin niby Brooklyn Nawija mi, że widział, jak Notorious kręcił "Juicy" Ja luks napruty, w stylu 'nie wierzę' Z dobrego materiału, to ty widziałeś bawełnę W ichniemu cotton, on mówi do mnie chodź stąd Wychodzę ja i on, i ze dwunastu jego ziomków I przeszedł rokosz, na sercu ręka Dwunastu pomagierów w sumie niezła Ewangelia Zaczyna sapać, rozumiesz, kocie ruchy Mój Henio już nie żyje, nikt mnie dzisiaj nie wypuści W ostatniej chwili znów mnie uratował Kraśnik Ziom mówi z zaciąganiem, że my niby z ruskiej mafii Kolejny raz się udało, jakoś będzie Życie znów na szali, z ziomalami wóda pęknie Wybite barki, po czystej mądry Bo gdyby nie chłopaki, pare razy bym nie chodził Mądry Polak po szkodzie, głupi Polak po gołdzie Męski grono- jest dobrze, później może jakaś dojdzie Ciężkie warunki na froncie, nie zawsze ciepła pościel A gdzie ich noc zastanie, tam przybiją gwoździe [Teksty i wyjaśnienia na Rap Genius Polska]