Kubi Producent - NFZ lyrics

Published

0 280 0

Kubi Producent - NFZ lyrics

[Intro: Bedoes] 2115 Kubi [Zwrotka 1: Bedoes] Nigdy nie potrzebowałem spluwy, by zasłużyć na szacunek Czasy młodzieńczego buntu dawno nam już kurwa przeszły Zegarki nie pokazują godziny, jednak pokazują włożoną pracę i to, że idę gdzieś Gram to dla dobrych chłopaków, którzy pakują to w srebro, by kupić se nowe J'sy W nocy budzi mnie demoniczne wołanie, diabeł liczy mój szmal mówiąc "Beddy, nienawidzę Cię" Chcę łapać więcej, więc nie zajmuję beefem się, chcę zrobić pengę, więc nie zajmuję syfem się Nie pójdę z tobą pić, bo wolę widmem być, nie mieć VIP'a w ręce i w bani więcej niż Zinedine Ona serio chce być z nami, wbić z nami, wydać kwit z nami tylko po to, by się pochwalić Tyle włosów (?) jakbym był w Hiszpanii, patrzę na jej dupę, ma aspirację, by być z nami Kto jest lepszy na scenie? Jedyny beef, którego się boję to ten z moim dealerem Ale już jebać to, w banię uderza mi Setaloft, popijam piwem i zwijam, bo w furze już czeka ziom na mnie A ta muza przemawia przeze mnie, nie potrafię mówić poważnie Mam demony w sobie, hajs to kierunek w moim kompasie Wybiłem się? Nie wiem, po prostu robię co trzeba Podaje tej suce Xanax, a w siebie ładuję Adderall Szafka pełna psychotropów, nażarta sucz chce się pieprzyć Szafka pełna psychotropów, ty nie pytaj skąd mam recepty [Refren: Bedoes] Ona daje mi coś więcej, coś dzięki czemu lepiej śpię Znowu połykam tabletkę, demony ciszej wołają mnie Ja jestem już w swojej strefie, pokój 2115 Szafka jest pełna tabletek, mordo mów mi NFZ [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]