Kuban - Chora impra lyrics

Published

0 144 0

Kuban - Chora impra lyrics

[Zwrotka 1: Kuban] Ta, ostatnio coś nie mogę znaleźć miejsca I daj mi ją i daj mi sos - paleta zalet szczęścia Tak proste coś nie dojdzie do żadnego skutku bo Zdrady i lenistwo przypisane już dla chujków są Dobry chujek to nie pozytyw i nie rozumie do tego przyczyn Duże dziecko to mój synonim i nienawidzę tej specyfiki Złe nawyki, pogłębiają me ego tripy Każdy ranek to fatality, a lepsze jutro to jakieś mity Z granic beka, tu gdzie psiarnia dupami szczeka Z zajęć większość kojarzy letarg, uprzednio blanty, browary, ściecha Daj tlen, zdejmij ze mnie ten głaz, hej Emigracja na rap grę do stolicy by grać fest I finito, ej nowy etap, nie nowy ja Ten sam dobrze już znany psychol, tylko nie chcę się głodzić brat Ten projekt to before ej, który osłodzi Ci czas Zanim z Khalifą wbijemy na łowy na bar [Cuty/Refren: Kuban] Moje życie jedna wielka chora impra Co za impra, co za impra Co za, co za wielka chora impra Wielka chora impra, impra Moje życie - wielka chora impra Co za impra, co za impra Co za impra, co za impra [Zwrotka 2: Kuban] Widziałeś kiedyś Kubana w ogóle, że tyle tak pieprzysz? Byle preteksty o moje wersy, ja nie rozumiem awersji Taki mam wiek i nutę perwersji od małolata mam we krwi Cenimy więzy, ale nie związki o tym już wiedzą tutejsi Chęci i staż doganiają mój kiepski stan Rap to chyba mój pewnik na ładne życie jak Ment i Ras Dobrze, że mamy swój kąt, tylko figury mi brak Waga maleje jak sos, nieadekwatnie do lat Ostatnio nie palę i co? Nadal mam jeszcze apetyt, jak wilk A niekumatych tym ranię na wskroś i reagują, jak krety na świt Kolejny frajer ma dość, trochę jak mnie te kobiety za dynks Idziemy razem pod prąd, proszę na John Coffey i my Lecę jak la**o, duszę was dźwiękiem bo moje życie to western Wieczory z laską, albo z procentem, mamy lawinę przedsięwzięć Mówię to na głos, taki już jestem, po prostu mówię co myślę W dupie mam scysje, jak nie dotarło to Cię namówię na replay [Cuty/Refren: Kuban]