Kuban - Na poważnie lyrics

Published

0 211 0

Kuban - Na poważnie lyrics

[Intro] Weź to do siebie Weź to do siebie Weź to do siebie, serio [Ref: x2] Kto ma nad tobą piecz, jak nie ty, co Twoje podejście lekiem na ten syf, ziom Mówisz sobie odpuść kiedy dostajesz w ryj - błąd Weź to skończ i zacznij od nowa żyć, co [Zwrotka 1] A kiedy ty masz coś do siebie, wtedy jak leczę kaca Wypuszczam myśli w teren i brak mi jest wszelkich zasad Ten wczorajszy Eden znowu do mnie powraca Nic nie robię, leżę, a zgaga płonie jak raca A kiedy starasz się być sobą, to za nic nie wychodzi Niby nic na siłę, lecz szkoda mojej osoby Wielu tu tak żyje, choć wielu gubi walory Muszę ruszyć tyłek, bo coraz mi bliżej do nich I masz wyrzuty sumienia, przede wszystkim do siebie Jeśli chodzi o cipki, to ciągle się coś tu jebie I trochę dwuznacznie, ale kłótliwy jestem i szczerze Chyba mam pieskie życie, słuchaj jak mówię leżeć Żyje jakby na niby, bo niby żyje git, ale Z mojej doktryny wynika, że jestem tym panem Któremu jebią się tryby i wpada w wir szaleństw Idź dalej, luźne życie na piedestale [Ref x2] [Zwrotka 2] A kiedy wali się na głowę, spoko, no to wychodzę Pod stopami gruz wytycza mi nową drogę I zdejmuje kokon, otwieram się na to, co jest nowe Strach to ogień, który podsyca wizji koniec Choć czasem sam nie mogę już ogarnąć Proszę bardzo, Kuban który też miewa bagno W mieście ciasno, zero obiadu, biegam na czczo W takiej chwili do swoich zawsze otwieram gardło A kiedy nie masz przyjaciół, sory, wtedy masz przejebane Zero wariatów, którzy przywrócą twoją wiarę Piona chłopaku, po to ci daję ten kawałek Zero grymasu, pamiętaj o tym gdy idziesz dalej Codziennie życie daje wiele szans, eej Jeżeli nie, to musisz je dawać sobie sam To nie tak, sam bowiem ci nie wpadnie w dłonie fach I to nie czas, największym wrogiem tu jest twoje "ja" [Ref x2]