[Intro: Kuba Knap] Uuu, dzień dobry Joł, joł, tak jest człowieniu Posłuchaj morda Gadam, jak zawsze Alkopoligamia to niezależność, dziewczyno [Zwrotka 1: Kuba Knap] Twierdzisz, że narzekam? Ja mówię, że daje do myślenia Autoan*liza to pewna ścieżka do przemian Bo nie przepowie mi psychoan*lityk tego co Idąc, żyjąc, widząc sam mogę wykminić Nie będziesz dobrym człowiekiem, jak nie wiesz ile zła skrywasz Gdy na twarz zakładasz jedną z masek, to chyba ma sens Gdybam, a tracę dystans do picia Przebieram nogami gdzieś w okolicy dna czasem Moralność jest zagadką, Knap jest rozrywką Ale jak bardzo można pragnąć, by ogarnąć to wszystko? Gdzieś tam jest granica Czujesz zapach gnicia? Tym bardziej się zbliżasz Ideologia jest dobra, uwzniośla co najmniej Moralne rozterki z łatwością zagarnę w kąt Ale im więcej syfu sobie wpychasz pod dywan Tym pewniej zacznie śmierdzieć, a to mało zabawne [Refren: Kuba Knap] Mówimy innym językiem i nie przetłumaczysz mi Że co ja robię z życiem. Życie to mam tylko dziś Jesteśmy wszędzie, możemy cieszyć gębę Robiąc tylko swoje i to jest kurwa piękne [Zwrotka 2: Kuba Knap] Zamulony i obrotny, na luzie próbę przetrwam Próbę ognia, choćby odwrotnie, niż to co w bletkach mam A propo podaj go, bo dogasa mi pochodnia Spalam to bejbo, Ty dalej masuj mnie po jądrach Kuba Knap - system raczej czyste, niż brudne Z ust nie widzi nic, nie muszę liczyć podwójnie U mnie git, a u Ciebie typie jak jest? Chcesz najtańszy kredyt, do tego mini-ratkę? Każdy bank ssie, jakby był ministrantem Tyle, że ssie krew, jak się wjebiesz Nazwie pożyczkę pomocą, szlachetne Tworząc niewolnicze więzy, a Ty myślisz, że jest fajnie Kurtkę po Stasiaku noszę trzeci rok, łajzo To już trzy lata, a to czwarta płyta, łajzo Zapieprzam, choć to przypomina alko-maraton Szczęki wciąż na glebę lecą, tak jak iphone Maffashion [Refren: Kuba Knap] [Zwrotka 3: Kuba Knap] Myślę sobie: "Hej men, gubisz luz, gubisz wdzięk One wiedzę lepiej w chuj, nie chcą strutych serc" Trudny dzień, długa noc, głupi fiut (głupi) I zdjęcie zbyt dziabnięte na face widzę znów Mój upadek, mój biznes, nie twój, idź se Gdzieindziej, jak nie widziałeś siebie w innej wersji Przykre, ale przez to zło dostrzegam W pokoleniu i jakie to nam krzywe kreśli A chcę tu czas spędzić między ludźmi Nie wśród siły roboczej, dziwek i durni Może to brzmi dziwnie przy tej nazwie wytwórni Ale to Hip-Hop, myśl, inne znamy furtki Reprezentujemy sznyte stylem Zapierdalamy na pełny zycher, bez pary w gwizdek Za pan brat ze szczytem, bo mamy misję Odprawić z kwitkiem leszczy i robić swoje, styknie [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]