[Zwrotka 1] Ciemna noc, dwa tysiące rok, rejon Dziesięciny Tylko w kilku oknach jeszcze światła się paliły Za oknem mgła przestał kręcić się winyl Na poduszce obok spokojna twarz mej dziewczyny Słyszę kroki na klatce coraz bliżej piętra Podchodzę cicho na bosaka przez wizjer zerkam Pukanie do drzwi czuję kołatanie serca Za blokiem wyje alarm biją szyby Merca Wybijam na balkon patrzę kopią moją furę Wrzucam dres na gołe plecy, zarzucam skórę Otwieram drzwi psy w cywilu pokazują szmatę Ktoś zniszczył panu auto prosimy na dół zatem Jeden z nich zza kapoty wyjmuje z krzesła lole Widzę strach w oczach matki, co robić ja pierdole Wychodzę przez próg nie chce przypału na chacie Za winklem bloku już czekają duże trzy postacie Oglądam się za siebie już nie ma nikogo za mną Sprzedajne psy zniknęły a cham łapie mnie za gardło Zaliczam glebę głową o krawężnik To nie moja liga nie ma na co się prężyć Pytania, kto zajebał dziś radio pod burdelem Podwoziłem tylko kumpla na nieznajomy teren Kolejne kilka ciosów i już mam obite żebra Cały czas trzymam fason tylko tak mogę nie przegrać Zaraz na ulicę wybiega za mną starszy Kiedyś był cinkciarzem znają go panowie z branży Pablo to twój syn co jest kurwa grane Bierz chłopaka do domu zdzwonimy się nad ranem Wolnym krokiem zgięty w pół idę w stronę bloku Synu podpadłeś ostrym typom mówię daj spokój Nic nie zrobiłem byłem tam przypadkiem Teraz smak świeżej krwi czuje w swoim gardle Nagle z Sycylijskiej jadą psy na sygnale Nie dam rady się zrywać, ale jana pale Skuci kajdanami z ojcem lądujemy na masce Myślę sobie, jak ja spojrzę w oczy mojej matce Cała dzielnica w oknach mają temat do gadania Psy nas puszczają, bo nie mają nic na nas Nic nie wiem, nie widziałem, nie mam nic do dodania Idę, kładę się spać, a raczej czekać rana [Zwrotka 2] Budzę się z bólem jakbym miał przebite płuco Na żebrach siniaki i obita głowa Myślę co powiedzieć jak te pany jeszcze wrócą Biorę komórkę muszę gdzieś zatelefonować Na szczęście miałem słupa i po swej stronie racje Byłem w niewłaściwym miejscu, w niewłaściwym czasie Ktoś z boku spisał z mojej fury rejestracje Jeszcze tej samej nocy wjechali na mój adres Teraz powiem ci cos ta historia ma drugie dno Gdy czynisz źle zawsze wróci do ciebie zło Z podwójną siłą i inną twarzą Gdy zapłacisz za błędy twoje winy się zmażą Wczoraj rano wolnym krokiem szedłem se na siłkę Na boisku koło poczty chłopaki grali w piłkę Typ w ręce trzymał hajs i otwierał skrzynkę Czyjaś ręka poszła sama ktoś wykonał zmyłkę Między bloki zrywka heros leci za mną Zza tunelu idzie ziomuś łapie go, o co chodzi Zatrzymuje gościa sytuacje wnet ogarnął A ja dzida w bok i omijam przeszkody Kitram się na klatówie i dzwonie po sałatę Wybijam na miasto ustawka z bratem Kilka godzin później w niewłaściwym miejscu Wysadzam ziomka i tak w koło zatacza ta historia [Outro: Lukasyno] W niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie Ulice miejskiej dżungli z tego słyną W naturze Bóg musi zachować równowagę Raz jesteś myśliwym raz jesteś zwierzyną W niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie Koryta rzeki życia tędy płyną W naturze Bóg musi zachować równowagę Raz jesteś myśliwym raz jesteś zwierzyną