[Refren] Temido, zdejmij opaskę ze swych oczu Temido, dla wielu z nas nie ma odwrotu Temido, szala się waha, jestem gotów Temido, nie chcę uciekać, chcę mieć spokój Temido, Temido, zdejmij opaskę z oczu Temido, Temido dla wielu z nas nie ma odwrotu Temido, Temido szala się waha, jestem gotów Temido, Temido, sprawiedliwości daj dowód [Zwrotka 1] Temido odstaw szale, zdejmij opaskę z oczu Wiem , ze nie mam odwrotu, stąpam po stromym zboczu Pisze w emocjach, a chciałbym poczuć wewnętrzny spokój Mam w sobie wiele żalu, nie mogę odwracać wzroku Nim cały przykryje uśpiony naród, zatrzyma oddech Prawda nie ma znaczenia, racja jest tam gdzie pieniądze Zamienią pod dywan problem, rozmienią honor na drobne Władza, kto ja posiada mamona zamknie mu mordę Tu gdzie żyje, człowiek ginie, postrzał w pierś, lub śmierć na linie Nie ma sekcji, znasz przyczynę, w gąszczu kłamstw temat zginie Niewinnym wmówią winę, zawierza Andonine Z sprzeciw zagraża rodzinie, zwiążą ci dłonie, spacer po trampolinie PO latach ujrzysz to w filmie, przypomnisz gdzie wtedy byłeś Milczysz i wierzysz we wszystko co mówią w ty, zajadasz popcron w kinie Co wojny na Ukrainie, strumień dolarów płynie Ktoś szczuje na smyczy Brukseli, to kundle Angeli w społecznym czynie Dzieci ziemi niczyjej, są zagrożeniem ich ładu To kryminał albo banicja, wiem co się dzieje, rozbitych tyle składów Zanim zniknę bez śladu, dajmy czadu, jedziemy na dół Ruska ruletka, przeładuj broń, poleruj ostatni nabój [Refren] [Zwrotka 2] Nie muszę mówić tonem jak wszyscy Wiadomo w czyjej głowie zrodził się Blitzkrieg Szwaby świadomie mówią, dziś to naziści Chcą zmienić bieg historii, zawładnąć umysły Głos dyplomacji, rząd chowa głowę w piasek My głos ulicy, echo, smoleński lasek Granda w biały dzień, skok na publiczną kasę Bez masek, tusze łase na srebrniki Judasze Kliki, koncerny idzie o grubą flotę Północą pójdzie gaz, południem puszczą ropę W TV afera Gross jebnął znów głupotę Rzucą zastępczy temat, pociąg wypchany złotem Polityka, czysty biznes, zyski kalkulacje Uchodźcy czy socjal, emigranci dywagacje Nie jestem szary, Europa topi się w lewactwie Kryzys cywilizacji przez destabilizację Kolejny rok, a Liban płonie Płonie Afryka, Bliski Wschód przemierza śmierci goniec Chce wkraść się do twych snów, znów przepowiada koniec Obrazy ściętych głów znów, z tyłu związane dłonie Tam na linii horyzontu jest kres Ani na chwilę nie uroń łez Jesteś wolny dopóki masz siłę biec, prawo nie działa wstecz Sprawny w walce wręcz, miejskiej dżungli [?] Rozładowują napięcia społeczne, otwarty szlaban, chcesz to jedź Chcesz to siedź, czekaj o szóstej rano czy zapukają do drzwi Mają gdzieś, że opiekujesz się chorą mamą, wróg publiczny to ty Spuszczone ze smyczy psy, zbyt dużo niewinnej krwi Zdeptana godność, zbłąkana kula, pusty nekrolog, głuche łzy [Refren] [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]