KPSN - Foot King Size lyrics

Published

0 201 0

KPSN - Foot King Size lyrics

[Zwrotka 1: KPSN] Trzy lata dzień w dzień, albo co weekend, przejście Miałem zacząć płytę, zaczynam - piję dwieście Zacząć na nowo życie, czy coś spierdolić jeszcze Ktoś mówi że przeginam, to mówię mu jeb się W szkole zryta psycha, pieprzę plotki na przerwie Jeszcze będą pytać kiedy coś nowego wejdzie Ich dupy - kamień Syzyfa, szczyt daleko hen, hen Poubliżali - styka, Foot King Size wjeżdża w łeb, weź Przedawkuj Xanax jak chcesz mieć komfort ze mną Ja i moi ludzie, tu przeżyliśmy piekło Karma wraca kurwy, już nie jest wam tak lekko Już nie pije wódy, nie urywa się telefon, i co? I dobrze jest, pieprzę znajomych na pół etatu Nie dali mi nic, prócz zbędnych moralniaków Nie czas na zmułę, czas na podkręcenie lotu Jak kiedyś będę chciał wódy to tylko z własnego potu, yo [Refren: KPSN] Nie wejdziesz w moje buty, bo się utopisz synku Trzeźwa bania, w końcu miliony pomysłów W końcu ogarniam, zawitało optymizmu Już se nie wkręcam, przecież o coś chodzi w życiu Jakieś wartości kierują rzeczywistością Nie wóda, blanty, melanż, cug i nos nos To praca nad sobą w dzień i kurwa w noc w noc Więc robię wydech i wdech, żegnam te zło stąd [Zwrotka 2: KPSN] Tamte lata - wstyd mi, weź przestań Trzy promile, pobocze, nie chcę pamiętać śmierć zabrała zioma, teraz dziadka, kiedy mnie? Chciałem się wieszać nie raz, bo mnie zżerał stres, co jest, ej? Z zajawy opłacam sprzęt, wam starzy studia Codziennie tyram dzień w dzień, nie ma mnie pół dnia Wybór nie przymus, uszlachetniło mnie to już tak Wasze problemy to jak do studni nawrzucać gówna Te jebane miasto przyciąga jak magnes Chciałem wyjebać stąd, nie ono dla mnie Tyle talentów marnuje ambicje strasznie Przez wódę, blanty, [?], a to niby nasz czas jest Nigdy nie wiadomo, kiedy na siłę będą się modlić Komu łza wypłynie, oby nie u tych podłych Chcą uznania, a nie dostałem od nich nic Zakładam płetwy, spierdalam, nie mam czasu dziś [Refren: KPSN]