KPSN - Spacer lyrics

Published

0 85 0

KPSN - Spacer lyrics

[Refren x2] Co zrobisz, gdy przyjdę pod drzwi Nienajedzony i uczuć głodny? Czy zyskasz coś, gdy wszystko stracę? To pierwsza szansa na ostatni spacer [Zwrotka 1] Pamiętam, że było zimno, przytuliła, by się zagrzać I jeśli istnieją czary, to chyba była magia Nie mówiła, że ma typa, zapytała co się dzieję A ja tylko szedłem aleją trosk, rozterek I żebym był, kurwa, trochę inny, strofował W tym momencie nawet mógłbym się zakochać Życie jak mokry cement, ślady błędów, de facto Zawsze się odciskają, po czym na zawsze zaschną Mówiła "z fartem Rafał, w tych balach nie przesadź" Ja myślę "chuj z farta, jak życie mi ucieka" Kilka pocałunków, dla zimy mej przebiśnieg Choć równie dobrze, to mogłaby nie istnieć Ej, kochanie, może ze mną razem znikniesz? Jeśli znajdzie się coś, co nazywałem wyjściem W koronach drzew błyszczy złoto wszechobecne Tylko my i spacer, niech jesień trwa wiecznie [Refren x2] Co zrobisz, gdy przyjdę pod drzwi Nienajedzony i uczuć głodny? Czy zyskasz coś, gdy wszystko stracę? To pierwsza szansa na ostatni spacer [Zwrotka 2] Pamiętam tamto spojrzenie, gracze zawsze to czują Gdy wypuścisz mnie z klatki, to zwiń horyzont w rulon W tym świecie lepiej czasem nic nie czuć, mała Wtedy nie bolą cię kolejne rozstania Mamy przegnite serca, niemiłe wnętrza I całą gamę uczuć, to przeżyłem w wersach Wtedy jej oczy zapłonęły, jak szmaragd Uwierz, to boli, widzę jak odpuszczała Wtedy każda część jej, każda kropla niej Z grymasem straty chciała powiedzieć "nie" Za parawanem gwiazd czeka rozkosz Bo kupiliśmy klucze do bram, własną godność Chciałem jej dać nieco więcej, niż reszta Więcej niż wyśni i nie mniej, niż bym zechciał W koronie złota, przechadzkach naszych ekstaz Chyba wydawała mi się najpiękniejsza [Refren x2] Co zrobisz, gdy przyjdę pod drzwi Nienajedzony i uczuć głodny? Czy zyskasz coś, gdy wszystko stracę? To pierwsza szansa na ostatni spacer [Zwrotka 3] Pamiętam jak dziś, gdy się poddała Skończyły się odpowiedzi, choć dalej były pytania Ręce miała zimne, oczy puste, tępe Aż chuj by to wziął i Boga spalił w piekle Tak szliśmy razem, ostatni nasz spacer Ty mów co chcesz, ja cię więcej nie zobaczę Nie rozumiem kobiet już doszczętnie, odkąd Zostawią mnie, tłumacząc moje dobro Ostatnim słowem jest pożegnanie bez słów Zgniję na chodniku, żebrząc o krople deszczu W grobowej ciszy, gdy wiatr szansami szlochał Proszę o ogień, odpalisz papierosa Zabiła mnie moją bronią, bez zasad "Rafał nie potrafię kochać, przepraszam" Zabiła mnie moją bronią, bez zasad "Rafał nie potrafię kochać, przepraszam" [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]