Kowalinho - Polor lyrics

Published

0 135 0

Kowalinho - Polor lyrics

Nocny hip-hop, knebel w japę komercji... Ci raperzy myślą chyba, że mają 9 żyć W rapgrze? Kelner - to maks co może z ciebie być Młode koty głodne floty chcą się pławić w forsie Gotowi by zrobić lap dance na chuju Anny Grodzkiej Kowalinho, czytaj: rapsy konkret Chciałeś beefu? To był marny koncept - wypierdalaj Ej gangsta, gangsta, trzęsiesz się jak galareta Zamulasz jak anemiczka która wpadła w letarg Zaraz dieta w bibule, poda Oskar Piter rozlewa łychę - emigracyjna Cosa Nostra To La costa, to Armani Pozdrawiam kumatych słuchaczy, mam wyśmienity towar dla nich Raper w masce - ksero które scenę plami I reszta fejkowych graczy, szkoda słowa na nich Każdy z nich hajsik w planach ma duży Lecz nie zaświta ci w głowie jak ciągle jarasz z żarówy Wciąż to samo - pedalskie chujnie lecą na Esce Sztunie lecą na metkę, szczyle kombinują pieniądz na mefkę Wciąż wrogowie pieprzą na mieście Lecz widząc mnie na projekcie, osiągają nowy rekord na setkę Swoje sprawy załatwiam in persona Chcą pływać na bitach, zakładam im Nelsona Twoja siostra dziś zmęczona Nie dopytuj - im mniej wiesz, tym lepiej śpisz Na parapecie lekcję spisz, w mój wykład nie wnikaj Jak kiedyś RRX, to jest czysta klasyka Możesz grubo odlecieć, bo to pierwszy sort Nigdy się tego nie wyprę, tak jak Jezusa Święty Piotr Miejski sport, nie dla sprzedajnego pismaka To hipnotyzuje sztunie jak Big Poppa Na 18-ste urodziny nie dostałem Pick-upa Ale się podniosłem, jak dostałem w ryj z haka Nie znasz ulic? Nie znasz tych zasad Wytwórnie nie dzwonią? Ich strata Urzędasy z mojej kasy jeżdżą srebrnym mercem Lewaka z Antify powalę lewym sierpem Bo nie znają honoru, więc dla mnie sprawą honoru Jest dojechać tych brudasów, co nie mają poloru Gorzka prawda, która przenika do szpiku kości Rozważyłem losy, skreśliłem kilku gości I nadal sunę w górę, jak na krokiew narciarz Moja psycha jak wątroba - trochę zdarta W życiu ciągle walka, przecież to nie bajka Nie masz szczerych intencji? No to ziomek narka Nigdy nie zdradzę koleżki jak Donnie Brasco Choć czasy są ciężkie, trzeba robić banknot W robocie nie czeka krocie, więc wielu goni narko Są na oriencie, bo potknięcie grozi sankcją Dobry hardkor to Łodzi patron Plebejuszu zdejmij czapkę, Kowalinho wchodzi na tron