Kowalinho - Dedykowano lyrics

Published

0 113 0

Kowalinho - Dedykowano lyrics

Siemanko wariaty, witam was w rzeczywistości jak sokół żeby przetrwać na bloku trzeba kręcić na boku Na moralnego kaca nie pomoże rosół A wódeczka na długo nie uciszy głosów łyse głowy na czworo nie dzielą włosów, i słusznie Wolą zajebać z bani zamiast wchodzić w dyskusje Wnętrza szumowin przypominają wydmuszkę żeby na swej drodze ich nie spotkać pije duszkiem Wracam, flacha rozpita znów odpływam Symbol europy - konczita wurst? ohyda Taka polska? beze mnie towarzyszu Anna grodzka? beze mnie towarzyszu Pierdolić cenzurę, kowal ciszę gromi żaden towarzysz nie będzie moim towarzyszem broni Sąsiądzi ciągle nas dymają więc jebać msz Przykładem męczennicy z łączki oraz nsz Dedykowane projektom Rodzinie, przyjaciołom i koleżkom Co rano trzeba zbierać dupę Bo żadna frajda skończyć jako zbieracz puszek, prawda? Są świetlice ale szczyl i tak chluśnie Zna tylko smalec oraz przemoc a brejvik ma plejkę w puszce Jak wyjdzie nowa wersja - dostanie plejkę szóstkę Blokowiska pięknę w kurwę, socrealizm Banan chce hardkoru, patus koks chce walić Zrujnowany przez skarbówkę znów ktoś się spalił Sram na pup, zus, krus Sprzedawali - zapłacą, rewolucja tuż tuż Najpierw zacierałeś ręcę, a później ślady Dla takich grabarz zamiast graby, załatw sprawy Zanim sprawy cię załatwią Nie jest za łatwo, martwy król do lepszego jutra zna hasło Propaganda atakuję więc pku Pierdolę ciszę wyborczą i zgredów z pkw Dedykowane dzielnic weteranom I tym którzy do mozolnej tyry wstają rano To nie są baśnie Pamiętam jak do fabryki musiałem wstawać o czwartej piętnaście Siódme poty za chuj nie złoty Nie masz czasu na pierdoły to przestajesz psioczyć łdz, miasto całkiem malownicze Na tle czarnych paznokjerów połyskują znicze W telewizji diety cud i zestawy ćwiczeń Weź sie kurwa do roboty jak chcesz silną witę Jem powszedni chleb bez szemrania Silna psychę mieli ci przeżyli zesłania Wóda tania, osiedla najebane jak borys jelcyn życie ciężkie jak cegła, jak chleb czerstwy Pech częsty, zarobek lichy Zamiast marzeń spełniane ciepłej siwuchy kielichy Lecz oddycha mi się dobrze wokół placów, bloków, kamienic Czemu? nie ma drugiej obiecanej ziemi Dedykowane łodzi I tym którym dobrobyt nie grozi W czasie pisania tekstu na kartkę przelewam dusze Więc słuchaj uważnie albo kurwa wyłącz Gruby pieniądz w szczelnej grupie nieraz zrobił wyłom Siedzenie na tej samej ławce jak czekanie na wyrok Osiedlowa sceneria, pękają oczy jak nawijał kazik Młodzież szanuje wyłącznie zieleń Dobre serce jak wszędzie wadzi gromadzić skarby Biblia mądrze radzi, ale spójrz na te fele Ponoć niedaleko pada jabłko od jabłoni A syn prokuratora towar goni, psikus Jutro niepewne jak kroki ściganych dłużników Sprawy w stosunku do których nie możesz zrobić uniku Nie ma tutaj poety co oprawia piękno w rymy A motyle pojawiają się jedynie podczas większej zadymy Chciwość zabija rozsądek Ciągle rozstrojone nerwy przez rozgrzany żołądek, witam Dedykowane słuchaczom I zdolnym typom co na razie nic nie znaczą