Kosa - Dam Ogień lyrics

Published

0 110 0

Kosa - Dam Ogień lyrics

[Verse 1.] Ludzi pociąga w ogniu coś, nie wystarczy im oparzyć się raz Ból odstrasza, lecz nie tego, co odważy się kraść ogień Masz ogień? Daj ogień Pal sześć, pal bit, pal ściany, pal skrecz, pal podłogę Masz ją w sobie, chęć, żeby kłaść na stosie los Żeby jak po ogień wpaść i co swoje wziąć Zająć się tym, zajmij się, zapal się, jaraj się Nikt nie ma prawa by zabraniać ci płonąć Dla tych, którzy się tlą jest tło Dla tych, którzy mają ogień jest to Dzwoń na 998 i zgłoś Kto zaprószył ogień pod rapem i zrobił to zimą, ziom? To było coś, ale wszystko ma swój czas, ja Znam swój czas, ja rozumiem, przez trudy do gwiazd Ta droga to prawda i muszę mówić to tak, jak gdyby rap był szlugą, nasz syf to ostatnia zapałka Hej, tak drewniany jest rap, Tyle słomy wystaje z niego, że aż się prosi żeby z dymem pójść tam Gdzie niebo jest nadzieją na ochłodę, bo tu ich nadzieja jest nadzieją na rożen Łaki walczą o byt, gracze walczą o bit, chcą go zarżnąć jak nikt i tyle Dać ogień, władać grą jak gromem Łączyć zło ze złomem, świadczyć kto jest bogiem Kto? Ty dobrze wiesz, że Bisz, zapali tej grze znicz Lecz najpierw weźmie ten syf na Olimp Jeśli ten syf cię boli najpierw tryby naoliw A jak nie trybisz możesz dolać mi oliwy do ognia do woli Nie można zaszkodzić mi To opcja bez drogi do wyjścia z pożogi Czerwony sygnał włączony Chcą mi dołożyć, mają żółć w pistoletach na wodę Chcą mi dołożyć, dokładają mi do pieca, ja biorę I mam ogień, a ty rzucaj co masz: kamienie, obelgi, drwiny To działa lepiej, niż gdybyś wylewał tu cysternę benzyny Wybijam w górę, wolny, większy, żywy [Hook x2] Mam ogień, a ty masz coś do mnie to rzuć Dam ogień, a ty weź się odbij i chuj Mam ogień, a ty masz coś do mnie to rzucaj Dam ogień, a ty chcesz to ciągnąć to kucaj [Break] Nabij się w butelkę i rzuć się, jak Mołotowa Nabij się w butelkę i rzuć się, jak Mołotowa Nabij się w butelkę i rzuć się, jak Mołotowa Nabij się w butelkę i rzuć się, jak Mołotowa Rzuć we mnie belkę ze swego oka i popatrz Rzuć we mnie belkę ze swego oka i popatrz Rzuć we mnie belkę ze swego oka i popatrz - 2008, bit Kosa [Verse 2.] Dużo dymu, mało ognia, tak wygląda ta gra Aktorska to wiodąca z postaw, im przed nosem hajs i obczaj Jak siano zamienia ludzi w stado. Baranom mówimy nie Nawinęli swój makaron na zły widelec Owczy pęd jest jak lęk przed myśleniem Nie jestem pasterzem, sieję ogień, reszta jest milczeniem owiec Nie dam im spać, nie pomoże im liczenie owiec Dodaję pary, odejmuję paru w samą porę Odpalę im ich dolę, to będzie hekatomba Biorę ofiary losu i kładę je na ołtarz Bierzcie i miejcie z tego wszyscy w ogień święty W odwiecznej walce, po której jesteś stronie, ziomek? Bezwzględne dobro, widzimy to? Robimy to uparcie, topimy szkło A ty masz parcie na nie? Nie masz poparcia u nas Daleko od popartu, ale nie porównuj nas do Pezet/Noona Wielu kotom w głowach bąbluje sodowa I to pora żebym rzucił tekst, kończą jak Sodoma i Gomora To mnie nudzi, ta rap gra to farsa Szukasz hajsu? lansu? farta? Falstart! Ścigać się z nimi to jak bieg przez płotki Mógłbym którąś zdepnąć, ziomuś, ale nie chcę wojny na forum Każdy tam ma swój skarb jak Gollum Nie potrzebuję protektorów, Biszu skarb narodów Nie nagrywam dissów, bo nie nagrywam trenów A ty – jeśli czegoś chcesz, to to bierz i nie mów Że pieprzysz tron, jak nie dorastasz do taboretów człowieku To nawet nie jest śmieszne gówno, to jest kupa śmiechu Ty masz ogień, masz wszystko, nawet jeśli nie masz nic Dzisiaj nie masz nic, gdy masz wszystko, ale nie masz iskry To nie koniec ziomek. To jest osiem w poziomie Bo to jest nie-skoń-czone – to ogień