Ta porąbana noc i porąbane sny Znów z łóżka trzeba wstać I dalej jakoś żyć Choć czasem nie wiem jak Życie to stromy głaz Na który trzeba wejść By później z niego spaść Bo wszystko czego chcę Całe życie być przy tobie Niech nie zgaśnie nigdy ogień Który płonie w tobie Potykam się co krok Czasami gubię sens Lecz idę drogą swą Wiem dobrze gdzie to jest Gdy droga skończy się Dalej nie będzie nic Choć chętnie by się szło Nie będzie dokąd iść Gdy rankiem skoro świt Zawloką mnie pod mur Aniele Stróżu mój Pod tym murem ze mną stój Ta porąbana noc I porąbany sen Znów z łóżka trzeba wstać I zacząć jakoś dzień