Klarenz - Prawie znany lyrics

Published

0 108 0

Klarenz - Prawie znany lyrics

[Zwrotka 1] Prawie sławny jak G-Eazy Purpurowe myśli jakbym pił z Weezy'm Marcin wchodzi do gry i nic Nie zaszkodzi temu ryk szczyli Powinieneś odczuwać jedynie wstyd jeśli tego nie widzisz Kminią jak to możliwe że ci niby fachowcy obstawiali zły wynik Prawie robi wielką różnicę Ale nagle zechcieli o mnie słyszeć Byli głusi na prawdę, teraz naprawdę odkrywają Amerykę Poznałem wielu co dużo gadają ale nie zostaje dużo po nich Jestem takim typem człowieka który dużo gada i dużo robi Lata lecą, już lekko starsi, nasze wymagania nam się zmieniają Oczekiwania nie są takie same, ostatni moment żeby iść na całość Od samego początku ja kontra świat, jak na mojej koszulce od B3 Ludzie od świeżej krwi odwykli, przychodzę zakurzone półki poniszczyć Powrócę do ciebie w koszmarach, Freddy pomacha nożami na do widzenia To będzie ostre do widzenia a powiedz mi co zrobisz teraz Co rusz powraca stara sprawa, ludzie mówią że to nowy temat Chcesz ode mnie te hity do radia, lepiej zadzwonić do Libera [Refren x2] Prawie znany, prawie legalnie Powiesz mi że to urojenia Próbna detonacja bomby, chwile oczekiwania się dłużą nie raz Co to znaczy być znanym, czy to w życiu jakiś przełom Jeżeli mają zazdrościć to wolałbym żeby chociaż mieli czego [Zwrotka 2] Flintstone powiedział doszlifuj diament Typ zna się dobrze na kamieniach Dostatecznie chyba oszlifowałem Pytanie kiedy moja trasa teraz Czasami brakuje mi na to energii Jak bym na kacu wstał, łyknął pół kawy Tylu hejterów chce cię już zabić Pewnie nie wiedzą że jestem spłukany Pewnie nie wiedzą z czym się zmagam na co dzień żeby robić muzykę móc Drzazga między prawdą a Bogiem, ironiczne teksty ale słyszę ból Życie tak jak jednostka karna, trzeba odnaleźć znaczenie w tym cierpieniu Mobilizować to co zostało w sobie, w tych trudnych momentach się przemóc Tym co kocham, codziennie oddycham i nie obejdę się bez tlenu Nie mogę dać pajacom wolnej ręki, po tylu kawałkach chyba wiesz czemu Nie jestem najlepszy, wcale nie chce być najlepszy Chcę miłości, zarabiać cash, do usranej śmierci pisać teksty Nie jestem święty, chyba już nie będę święty Modlę się o to codziennie do Boga żeby uleciał ze mnie ten mętlik Boże proszę daj mi wreszcie sygnał Czekam na niego tak jak na telefon W takiej grze się chyba nie da wygrać Dokąd wszyscy się spieszą? [Refren] Prawie znany, prawie legalnie Powiesz mi że to urojenia Próbna detonacja bomby, chwile oczekiwania się dłużą nie raz Co to znaczy być znanym, czy to w życiu jakiś przełom Jeżeli mają zazdrościć to wolałbym żeby chociaż mieli czego [Zwrotka 3] Jak wchodzę to wiesz kto nawija Jakbym dolewał benzyny, jest ogień Jestem nie do kupienia, wiesz ziomek Jak w Kalifacie wędliny wieprzowe Może przyjdzie taki, wiesz, moment Powiem: "Widzisz, też mam życie swoje" Tak więc krótka gadka, zbijmy pione Weź na CD te rymy, idź z Bogiem Pisała do mnie twoja dziewczyna Nie jestem z tych co się bawią w odbijanego Ale zastanów się z jaką suką jesteś Taka rada jakbym był twoim kolegą Hipokryzja, zanik wartości, ciche tajemnice w telefonach ukryte Jeszcze parę lat i zrobią Instagrama na którym wstawia się cipę Serduszko za łono, umówienia na mieście, serduszka zapłoną Potem już tylko zmaganie kto tutaj wykaże się większą kontrolą Znanemu łatwiej bo co? Niby znany zawsze ma rację Założy dziwaczne okulary i inni powiedzą że są kozackie Znaki większości stawiają wszędzie, od zawsze nie obchodzi mnie większość Zrobią ci z głowy siano bejbe, ta niezawodna pamięć zawodzi tak często Twoje ziomy nie będą nigdy blisko nas, nie jesteśmy z tej samej gliny Walczyłem tyle lat o wszystko sam, oni w tym czasie się tylko dobrze bawili [Teksty i adnotacje na Rap Genius Polska]